Katowice. 19-letnia Basia zginęła pod kołami autobusu

i

Autor: kaz/Facebook.com Katowice. 19-letnia Basia zginęła pod kołami autobusu

Katowice. 19-letnia Basia zginęła pod kołami autobusu. Drastyczny opis tragedii

2021-08-10 9:31

Tragedia, jaka rozegrała się 31 lipca tego roku na ul. Mickiewicza w Katowicach na długo pozostanie w pamięci wielu osób. 19-letnia Basia zginęła pod kołami autobusu linii 910, którym kierował Łukasz T. (31 l.). Mężczyzna wjechał w grupę bijących się osób, które młoda kobieta chciała rozdzielić. Niestety, zapłaciła za to życiem. Zginęła na oczach narzeczonego, osierociła dwójkę dzieci. "Uwaga" TVN dotarła do mężczyzny, który rozmawiał z naocznymi świadkami tamtych zdarzeń. Nikt jeszcze nie opowiedział o tym dramacie z tak drastycznymi szczegółami.

Pogrzeb 19-letniej Basi, która zginęła pod kołami autobusu

Dramat rozegrał się 31 lipca na ul. Mickiewicza w Katowicach. Basia wraz z narzeczonym Łukaszem M. wracała z dyskoteki. Na przystanku wywiązała się bójka. Najprawdopodobniej była to około 20-osobowa grupa, w której wszyscy się znali i wspólnie byli wcześniej na imprezie. Szarpanina przeniosła się na ulicę, gdzie podjechał autobus linii 910, prowadzony przez Łukasza T. (31 l.). Mężczyzna zatrąbił, by osoby znajdujące się bezpośrednio przed jego kabiną się rozeszły. Basia próbowała ich rozdzielić. Nagle pojazd ruszył i zmiótł 19-latkę. Autobus wciągnął ją pod koła. Pojazd przez jakiś czas spychał jeszcze jednego mężczyznę. Pozostałym udało się rozejść na boki. Łukasz T. odjechał, ale przed zajezdnią został schwytany przez policjantów. Za zabójstwo i usiłowanie zabójstwa dwóch osób grozi mu dożywocie.

Pogrzeb 19-letniej Basi. Zginęła pod kołami autobusu w Katowicach

Tymczasem "Uwaga" TVN dotarła do mężczyzny, który rozmawiał z bezpośrednimi świadkami tych koszmarnych wydarzeń. Potwierdza on, że Basia chciała rozdzielić krnąbrne towarzystwo. Jest przekonany, że Łukasz T. widział kobietę. - Stoi dziewczyna i bach, jedzie. Dla mnie to jakiś kosmos. (...) Kiedy autobus ruszył, ewidentnie było przed nim kilka osób. Ta dziewczyna była w takiej pozycji, że nie mogła już uciec. Jeszcze osoby przed tym autobusem się rozbiegały, więc pozostałym udało się tam odskoczyć w kierunku chodnika bardziej i jakby zsunąć się po tym autobusie, a nie wpaść pod niego - mówi w rozmowie z "Uwagą".

Mężczyzna opisuje, że cała ekipa zaczęła biec za pojazdem. Wszyscy krzyczeli. Wśród nich był Łukasz M. Narzeczony Basi biegł, ile miał sił w nogach. Niestety, nie był w stanie już uratować ukochanej. Dalszy opis tego, co zobaczyli świadkowie, jest wstrząsający. - Po chwili można było zobaczyć jeden but po kilkunastu metrach, drugi but po kilkunastu. Po kolejnych kilku metrach gdzieś tam część włosów tej dziewczyny. No i po dłuższym fragmencie, nie wiem 250-300 metrów, może 200 metrów faktycznie ciało tej dziewczyny. Całość bardzo drastyczna. Ona leżała w bardzo nienaturalnej pozycji. Gdzieś z nogą nad głową, ręce gdzieś tam powykręcane, głowa rozłupana. Naprawdę drastyczny, dramatyczny widok - dodaje rozmówca "Uwagi".

W sobotę 7 sierpnia, tydzień po tragedii w Katowicach Basia Sz. została pochowana na cmentarzy parafialnym w Świętochłowicach. Kobieta osierociła dwójkę dzieci - siedmiomiesięcznego Igorka i dwuletnią Elizkę. Jej narzeczony powiedział "Uwadze", że nawet najsurowsza kara dla kierowcy nie ma znaczenia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki