O niebezpiecznym zdarzeniu na jednej z najbardziej uczęszczanych ulicy w Katowicach napisała na swoich łamach Gazeta Wyborcza. Jak relacjonuje świadek całego zajścia, do groźnej bójki miało dojść przed godz. 22.00. Z jednego z barów wyszła na ulicę grupka młodych mężczyzn, do których dołączyło kilku innych. Po chwili doszło do przepychanek. Jeden z jej uczestników miał wedle naocznych świadków wyjąć maczetę i uderzyć w rękę swojego oponenta. Wówczas grupka młodych mężczyzn zaczęła uciekać, Ci drudzy zaś biegli za nimi. Co ciekawe, po kilkunastu minutach właściciel maczety jak gdyby nigdy nic przyszedł do baru i siedział w lokalu blisko 1,5 godziny. A patrol policyjny, mimo telefonów od świadków bójki, się nie pojawił.
Agnieszka Żyłka, rzeczniczka KMP w Katowicach, potwierdza, że o godz. 22.50 zostało zgłoszone to zdarzenie, ale "ze względu na realizację innych interwencji w chwili zgłoszenia zastępca dyżurnego KMP nie posiadał wolnego patrolu". Zastępca dyżurnego miał sprawdzić monitoring, którym objęta jest ul. Mariacka, ale niczego nie zauważył. Rzecznika katowickiej policji zapewnia, że o godz. 23.40 na miejsce skierowano patrol, zaś 10 minut później funkcjonariusze mieli zgłosić, że na miejscu nie ma uczestników zdarzenia. Świadkowie twierdzą, że było inaczej. Z ich relacji wynika, że posiadacz maczety siedział sobie w lokalu do 23.57 - o tej porze zgłaszający mieli dzwonić na policję po raz ostatni.
Policja wyjaśnia sprawę
Tymczasem w sieci można zobaczyć film, na którym zarejestrowano bójkę. Widać na nim kilku mężczyzn, którzy są uczestnikami zajścia. Jeden z nich ma w ręce czarny przedmiot. Jak podejrzewają autorzy filmu jest to uchwyt maczety. Poniżej nagranie z całego zajścia. UWAGA, film zawiera wulgarne słowa.
- Policjanci, którzy zajmują się sprawą, wiedzą o tym filmie. Czynności w sprawie ustalenia okoliczności tego zdarzenia wciąż trwają. Dziękujemy za każdą przekazaną informację - mówi nam Agnieszka Żyłka z katowickiej KMP.
Przypomnijmy, że w tym roku w lipcu doszło do brutalnego ataku maczetą na 17-latka w Świętochłowicach na przystanku. Policja zatrzymała wówczas kilku sprawców zdarzenia, a poszkodowany wracał długo do zdrowia.
Zgodnie z polskim prawem, gdy okoliczności posiadania takiego narzędzia, jak maczeta czy nóż w miejscu publicznym, wskazują na zamiar użycia go w celu popełnienia przestępstwa, art. 50a kodeks wykroczeń przewiduje areszt, ograniczenie wolności albo grzywnę do 3.000 zł.