O sprawie informują Wysokie Obcasy. Jak czytamy pewna katowiczanka udała się z partnerem do Urzędu Stanu Cywilnego, aby otrzymać stwierdzający, że nic nie stoi na przeszkodzie, by mogła zawrzeć z ukochanym ślub konkordatowy. Słyszała, że Mirosław Kańtor, kierownik katowickiego USC, lubi zadawać bardzo osobiste pytania. Nie spodziewała się jednak, że rozmowa będzie miała taki przebieg! Kierownik urzędu miał mówić przyszłym małżonkom, że mają dbać o siebie wzajemne, a także nie ukrywać swoich zarobków przed partnerem. To jednak był dopiero początek. - Powiedział, że seks z mężem to mój obowiązek i absolutnie w żadnym wypadku nie mogę odmawiać mężowi współżycia. Głowa może mnie rozboleć dopiero po czwartym dziecku. Jeżeli zaś będę odmawiać zbliżeń, małżonek ma się ich jasno i wyraźnie domagać, nawet uderzając pięścią w stół - opowiada kobieta.
Katowiczanka była wyraźnie zaskoczona przebiegiem rozmowy. Jej zdaniem Mirosław Kańtor promował kulturę gwałtu. Kolejne słowa, jakie wywołały jej oburzenie, dotyczyły rozwodu... Jacka Kurskiego. - Próbowałam zażartować, że mój narzeczony nie wygląda na drania i na razie nie planuję się z nim rozwodzić. Usłyszałam, że dwadzieścia lat temu Jacek Kurski deklarował to samo. A teraz wziął drugi ślub, także kościelny. Nam nie uda się tak łatwo rozwieść się i unieważnić ślubu w Kościele, jak udało się jemu - dodaje kobieta. W rozmowie z "Wysokimi Obcasami" przyznaje, że czuła się bardzo niekomfortowo podczas rozmowy.
Co na to sam kierownik? Mirosław Kańtor tak tłumaczy swój nietypowy sposób przedstawiania parom małżeńskich obowiązków. - Moim zadaniem jest wyjaśnić narzeczonym przepisy odnoszące się do praw i obowiązków małżonków oraz doniosłości małżeństwa. Jako kierownika USC obliguje mnie do tego ustęp 3 artykułu 3 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Kodeks nie precyzuje, w jakiej formie to wyjaśnienie ma przebiegać. Ja próbuję treść przepisów przekazać językiem zrozumiałym dla zwykłych ludzi. Mówię na przykładzie własnego doświadczenia jako męża oraz jako kierownika USC, który spotyka się na co dzień z parami planującymi ślub, czasem pierwszy, czasem kolejny w swoim życiu, oraz z jubilatami, obchodzącymi okrągłe rocznice zaślubin - mówi dodając, że mógłby wręczyć parze kartkę i "odbębnić" regułki, ale woli wykorzystywać swoją ekspresję. Kańtor twierdzi, że nie miał na myśli "przymusu" zaspokajania potrzeb seksualnych małżonka. Na koniec dodał, że jeśli para poczuła się urażona jego słowami, jest gotów przeprosić.