Ale od początku. Jak relacjonuje Polsat News jeden z mieszkańców Katowic, konkretnie dzielnicy Brynów, poprosił magistrat, by odgarnąć zalegające liście sprzed bloku przy ulicy Kossak-Szczuckiej. Zamiast specjalistycznej dmuchawy, która pozbyłaby się w mig problemu na miejsce przyjechała grupa uzbrojonych w kosiarki pięciu mężczyzn. Zapaleni "kosiarze" przystąpili do czynności. A mieszkaniec Katowic całe absurdalne zajście nagrał i przesłał wideo Fundacji Makeabetterplace.com. Ta opublikowała nagranie na swoim profilu społecznościowym.
Wedle informacji Polsatu, i tu zaskoczenia nie będzie, koszenie nie spowodowało, że problem zniknął. Liście dalej zalegają w tym samym miejscu. Prezes wspomnianej fundacji Marek Strzałkowski jest zdumiony tym, co wydarzyło się pod blokiem.
- Kiedy wydaje Ci się, że pewnego poziomu marnotrawstwa publicznych pieniędzy, niekompetencji, lenistwa i żenady nie da się przekroczyć. Miasto Katowice kosi suche liście za wasze pieniądze - powiedział Marek Strzałkowski, prezes wspomnianej fundacji. - Zniszczone schody, zaniedbany plac, dziury w drodze wewnętrznej, brak możliwości spełnienia ustaleń wykupów sprzed 30 lat. To wszystko miasto tłumaczy brakiem pieniędzy. I nic dziwnego, że nie ma pieniędzy skoro kosi suche liście, buduje kibel w centrum miasta za 1.2 mln zł w budynku za 4.5 mln zł oraz otwiera biuro w Los Angelesie. Jeśli pieniądze są marnowane przy tak mało znaczącym zadaniu jak koszenie liści, to co się dzieje przy dużych projektach infrastrukturalnych? - zastanawia się Strzałkowski.
Poprosiliśmy o komentarz katowicki Urząd Miasta. Odpowiedź znajduje się w linku poniżej.
Polecany artykuł: