Tragiczny wypadek z udziałem bmw i "malucha" miał miejsce 3 listopada 2016 roku. Aleksander S., syn dealera samochodowego, wtedy jeszcze mający zaledwie 21 lat, pędził swoim samochodem ulicami Katowic. Na liczniku miał grubo ponad 100 km/h. Na skrzyżowaniu z ulicą Górniczego Stanu z impetem wjechał w małego fiata, którym kierował pan Marian. Mężczyzna jechał ze swoją żoną Krystyną i dwójką wnucząt. Niestety, wypadek okazał się tragiczny w skutkach. W wyniku zderzenia zginęła 67-letnia babcia i jej 11-letnia wnuczka Oliwka. Pan Marian z wnuczkiem trafili do szpitala. Ich życia udało się uratować. Mężczyzna wybaczył sprawcy wypadku. - Wybaczyłem mu, jednak wcześniej usłyszał ode mnie, że uważam go za mordercę. Zdecydowałem się na ugodę po długich rozmowach z nim i jego rodziną. Życia żonie i wnuczce nie wrócimy, a mnie jest też żal trochę tego chłopaka. On się ukorzył, przepraszał i płakał. Nie chciałem go mieć na sumieniu - mówi Super Expressowi pan Marian.
Śląsk: Młodziutki Aleksander S. pędził BMW, zabił babcię z 11-letnią wnuczką. Chciał kasacji wyroku [ZDJĘCIA]
We wrześniu 2020 r. zapadł prawomocny wyrok w Sądzie Okręgowym. Aleksander S. został skazany na cztery lata więzienia i 10 lat zakazu prowadzenia samochodów. Jednak adwokaci sprawcy nadal chcieli, by młody kierowca uniknął więzienia. Złożono kasację. 27 maja br. Sąd Najwyższy oddalił ją, uznając że wyrok sądu apelacyjnego w Katowicach jest słuszny. Jak poinformował nas Michał Dmowski, prezes Sądu Rejonowego Katowice-Wschód sprawca tragedii rozpoczął odbywanie kary więzienia 28 czerwca.