To chyba rekordowy styczeń. Za dnia nie sposób zauważyć, by słupki rtęci spadły poniżej zera. Przymrozki zdarzają się w nocy, wówczas temperatura może oscylować nawet wokół -5 stopniu Celsjusza. Ale w ciągu dnia nie ma warunków, by po pierwsze biały puch spadł, a po drugie, by na dłużej się utrzymał. Dr hab. prof. Ewa Łupikasza z Uniwersytetu Śląskiego w rozmowie z reporterem Radia ESKA przyznała, że to wina mas powietrza, jakie docierają nad Polskę. Tej zimy wyjątkowo sporo powietrza dociera do nas z zachodu i południowego-zachodu. Jest ono cieplejsze, aniżeli mroźne, kontynentalne masy zza wschodniej granicy. To sprawia, że w Polsce trudno o temperatury poniżej zera, a co za tym idzie śnieg. Całość rozmowy z Ewą Łupikaszą możecie wysłuchać poniżej.
Co oznacza brak tradycyjnej zimy? To przede wszystkim problem dla rolników. Mróz niszczy zbędne mikroorganizmy. Ze względu na mniejsze opady śniegu może również zabraknąć potrzebnej do wzrostu wody w rzekach i w gruncie. Te dwa czynniki mają wpływ na uprawy roślin i warzyw. Jeśli warunki pogodowe się nie zmienią i zbiory będą mniejsze, to ceny wielu produktów poszybują w górę. Prognozy pogody wskazują, że najbliższe dni będą dokładnie takie same, jak w ostatnich tygodniach. Temperatura będzie oscylować w granicach od 3 do 7 stopni za dnia. Czasem popada deszcz. Diametralnej zmiany nie można się jednak spodziewać. Jakie są prognozy synoptyków? Czy jest szansa, że jeszcze zobaczymy w tym roku śnieg? Zobaczcie poniższe wideo.