Po wypadku w Katowicach pojawiło się wiele komentarzy co do zachowania kierowcy autobusu, który wjechał w grupę ludzi. Na ulicy trwała bójka, kierowca najpierw zatrąbił i zwolnił po czym zatrzymał się, ale po chwili znów ruszył, nie bacząc na obecność pieszych. Stojąca na jezdni nastolatka, która najprawdopodobniej zamierzała uspokoić rozjuszoną grupę, została wciągnięta pod koła autobusu. Doszło do niewyobrażalnej tragedii, tym bardziej, że młoda kobieta osierociła dwoje malutkich dzieci.
Siedzący za kierownicą autobusu 31-latek nie był pod wpływem alkoholu, ale została mu pobrana krew do badań, by sprawdzić, czy nie znajdował się pod wpływem innych środków odurzających. Na wyniki trzeba zaczekać kilkanaście dni. W międzyczasie głos na temat wypadku zabrał Mariusz Sokołowski, były rzecznik policji. Znany funkcjonariusz w stanie spoczynku w rozmowie z "Wirtualną Polską" nie szczędzi ostrych słów pod adresem kierowcy.
Polecany artykuł:
- Do tragicznego zdarzenia w Katowicach nie powinno w ogóle dojść. Z filmu opublikowanego w mediach społecznościowych wynika, że kierowca autobusu nie opanował nerwów, przejechał dziewczynę i prawdopodobnie usłyszy zarzut zabójstwa - przewiduje cytowany przez WP.pl były policjant.
Mariusz Sokołowski nie owija w bawełnę - zdaniem byłego rzecznika policji kierowca autobusu zwyczajnie użył swojego pojazdu jako taranu, mężczyzna wykorzystał miejski autobus, aby pozbyć się przeszkody. Problem w tym, że ową przeszkodą byli ludzie!
- W takiej sytuacji – czy to samochód, czy tym bardziej autobus – nie powinien jechać dalej. Gdyby jechał wolno, z pewnością do tragedii by nie doszło. Emocje związane z bójką nie są dla kierowcy żadnym usprawiedliwieniem. Jego zachowanie było niewspółmierne do tego, co się wydarzyło - surowo ocenia Mariusz Sokołowski.