Zazwyczaj piekarnia kojarzy się z bardzo przyjemnymi zapachami. Jednak nie ta w Knurowie przy ul. Kwitka. Ta akurat ma uprzykrzać życie niesamowitym wprost fetorem. Tak przynajmniej twierdzą mieszkańcy, którzy sąsiadują z zakładem. - Mieszkam tu od roku z dziećmi, wcześniej mieszkała tu mama. I już wtedy skarżyła się na biegające karaluchy i szczury. Wiem, że pisała do administracji w tej sprawie, ale nikt nic nie zrobił. Wilgoć, która idzie z piekarni jest strasznie uciążliwa. Mój syn ma alergię, a tu taki grzyb straszny, podłoga jest od pary cała zawilgotniała. Muszę ogrzewać mieszkanie przez cały rok, przez co rachunki za energię mam strasznie duże - skarży się Pani Justyna Michalczuk (25 l.) mama dwójki chłopców - Fabiana (4 l.) i Natana (3 l.). - Ostatnio był taki smród, że się nie dało wytrzymać, smród amoniaku. To był taki odór, który aż cofał. Ten obrzydliwy zapach wydobywał się z piekarni. Jak wezwaliśmy sanepid i straż miejską to właściciel piekarni zaczął wszystko sprzątać, wynosić i wietrzyć - dodaje kobieta.
Spór narasta. Mieszkańcy czują się bezradni. Fetor nie daje im żyć, a w dodatku także oni są obwiniani. - Właściciel piekarni chciał zrzucić winę na mieszkańców kamiennicy, którzy czują się pokrzywdzeni - twierdzi Krzysztof Nawrot. - Były też głosy, że to konkurencja wylewa coś przed piekarnią. Może być to kwas mlekowy, który ma przykry zapach, zjełczałego mleka - dodaje knurowianin.
Piekarz jest natomiast nieco wystraszony. Uważa, że jest ofiarą nagonki. Nie chce jednak o sprawie mówić zbyt wiele. - Jestem zastraszany, policja stara się wszystko wyjaśnić. I mam nadzieję, że tak się stanie. Więcej nie mogę powiedzieć - ucina pytania właściciel piekarni.