Eksplozja sprawiła, że budynek runął jak domek z kart. Tym samym rodzina z Kobiernic straciła cały dobytek, a pod gruzami śmierć poniosła 65-letnia Helena. Pięcioro pozostałych członków rodziny, w tym dwójkę małych dzieci, udało się uratować. Strażacy wydobyli ich spod gruzów. Służby ustalają przyczyny zdarzenia, prawdopodobnie był to wybuch gazu. To okoliczności wypadku, do którego doszło w piątek, 16 października, kilka minut po godz. 8:00. To był dom dwurodzinny, bliźniak. Aneta i Grzegorz P. mieszkali tam z trójką dzieci: Miłoszem, Natalką i Patrykiem. Gdy doszło do wybuchu, Patryk był w szkole. Ze zdarzenia cało uszedł również Ludwig, mąż Heleny, która - niestety - zginęła. "To była rodzina strażaków. Helenka miała trójkę synów i każdy działał w straży pożarnej: OSP lub PSP. Ludwig zresztą też niegdyś był strażakiem", mówią nam sąsiedzi rodziny.
Rodzina niedawno skończyła kwarantannę, bo u dziewczynki w przedszkolu wykryto koronawirusa. Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, Grzegorz P. akurat wrócił z pracy, jest strażakiem. Wszedł do domu, zapalił światło i wtedy nastąpiła eksplozja. W środku była instalacja gazowa: nie wiadomo jednak, czy wybuch poszedł od ogrzewania, czy z kuchenki. Służby będą to ustalać. W bliźniaku też mieszkała rodzina, ale nikogo nie było w środku. Mężczyzna, który przebywał tam rano, zdążył wyjść do pracy.
W serwisie zrzutka.pl mieszkańcy już skrzykują się na odbudowę domu. Zbiórkę znajdziecie tutaj: Odbudowa domu po wybuchu gazu w Kobiernicach.
Polecany artykuł:
Na miejscu zdarzenia pracowało 18 zastępów straży pożarnej, w tym Specjalistyczna Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza z Jastrzębia-Zdroju, a także policjanci i ratownicy medyczni. Zaangażowana została także prokuratura. Śledztwo ma wyjaśnić dokładne okoliczności wybuchu.