„Ma wspaniały wpływ na zdrowie, dlatego nie zwlekaj, przyjdź i odetchnij pełną piersią w parku Syberka” - zachwala swoją tężnię solankową będziński magistrat. To pierwsza z trzech zaplanowanych, a druga w Zagłębiu Dąbrowskim. Pierwszą postawiono rok temu w Czeladzi. To dobre wiadomości. Złe to takie, że niestety, o ile wdychać jod nad morzem można przez okrągły rok, to tężnie zamyka się w zimę, bo przy minus 4 st. C solanka najzwyczajniej zamarza. Budowa pierwszej będzińskiej tężni kosztowała nieco ponad 400 tys. zł. To stosunkowo niedużo, bo do podobnej inwestycji przymierzają się w Dąbrowie Górniczej. Stanęłaby ona w Parku Hallera kosztem 3,6 mln zł.
Takie konstrukcje, a w zasadzie instalacje, służą do odparowania solanki. Ta zaś powstaje podczas pozyskiwania soli kuchennej z rozpuszczonej w wodzie soli kamiennej. W drewnianej konstrukcji, najczęściej formą zbliżonej do dużej altanki, wbudowana jest pompa. Ona rozprowadza solankę po specjalnej tarninie. A gdy ta po niej spływa (wewnątrz tężni panuje temperatura ok 36 st. C.), to powstaje aerozol nasycający powietrze mikroelementami. I w ten sposób wokół budowli powstaje mikroklimat zbliżony do tego, który jest nad morzem. Pierwsze tężnie solankowe powstały w XIV wieku we Włoszech. Potem zaczęto je budować w Niemczech i Austrii. W XIX wieku, pierwsza taka polska konstrukcja powstała w Ciechocinku, z inicjatywy Stanisława Staszica. Dziś jest największą tężnią solankową w Europie.