Do dramatu doszło w sobotę, 31 lipca na ul. Mickiewicza w Katowicach. Basia Sz. zginęła, kiedy próbowała ze swoim narzeczonym rozdzielić ludzi biorących udział w bójce. W grupę stojących na ulicy osób wjechał autobus linii 910 prowadzony przez 31-letniego Łukasza T. Basia zginęła na miejscu. Kierowcę oskarżono o zabójstwo i usiłowanie zabójstwa dwóch osób. Został zatrzymany, oczekuje na proces w areszcie.
Tragedia w Katowicach to śmierć nie tylko młodej dziewczyny mającej całe życie przed sobą, ale i mamy dwójki malutkich dzieci. Basia osierociła siedmiomiesięcznego Igorka i dwuletnią Elizkę.
- Próbowałem rozdzielić osoby bijące się na ulicy. Basia pobiegła za mną… Chroniła mnie. Ona zginęła, a ja…- mówił łamiącym się głosem narzeczony Basi w rozmowie z Super Expressem.
Polecany artykuł:
W międzyczasie internauci odnaleźli profil na Facebooku zmarłej 19-latki, po czym rozpoczęła się zorganizowana akcja sieciowych trolli. Internetowi hejterzy zaczęli zamieszczać nienawistne komentarze. Basia była niewybrednie obrażana, wyśmiewana, pojawiły się też ohydne memy, insynuacje oraz żenujące filmiki. Zrozpaczona i pogrążona w żałobie rodzina obserwowała rynsztokowe wpisy, nie mogąc nic zrobić. Czara goryczy przelała się, gdy ktoś umieścił na Facebooku zdjęcie ciała 19-latki. Regulamin mediów społecznościowych nie pozwalał jednak na usunięcie profilu zmarłej bez wcześniejszego przedstawienia aktu zgonu. Festiwal nienawiści trwał.
Jak udało się dowiedzieć Super Expressowi w czwartek, rodzina przedłożyła dokument. Profil zmarłej Barbary na Facebooku został wreszcie zdezaktywowany. Teraz bliscy Basi mogą w spokoju przeżywać trudny czas żałoby i przygotowywać się do pogrzebu. Póki co nie wyznaczono jeszcze miejsca ani daty ostatniego pożegnania 19-latki ze Świętochłowic. Te informacje poznamy w najbliższych dniach.