Koronawirus na Śląsku. Pan Franciszek całą noc spędził w karetce. Słyszał tylko JĘKI!

i

Autor: TOMASZ RADZIK/SUPER EXPRESS Koronawirus na Śląsku. Pan Franciszek całą noc spędził w karetce. Słyszał tylko JĘKI!

Koronawirus na Śląsku. Pan Franciszek całą noc spędził w karetce. Słyszał tylko JĘKI!

2020-11-24 8:50

Jęki na oddziałach przerywane kaszlem to niemal jedyne, co słyszał pan Franciszek na szpitalnych oddziałach na Śląsku. Ciężko chory mężczyzna, zakażony koronawirusem, całą noc spędził w karetce, bo nie było miejsca w placówce medycznej. Jego relacja jest wstrząsająca.

Koronawirus na Śląsku. Wstrząsająca relacja pana Franciszka

Historię pana Franciszka ze Śląska mogliśmy poznać w materiale "Interwencji" Polsatu. Mężczyzna ma 67 lat, razem z żoną mieszka w woj. śląskim. Ponad miesiąc temu oboje zarazili się koronawirusem, a teraz pan Franciszek zdradza kulisy tego, co w tym czasie przeżył. - Chorego mężczyznę karetka woziła przez całą noc po Śląsku szukając dla niego miejsca w szpitalu. Zdesperowany ratownik medyczny nagrał film, który wrzucił do Internetu - podaje Polsat. "Już pod domem dowiedzieliśmy się, że nie ma nigdzie miejsc i dyspozytor nie wie, co ma zrobić. Zapytałem, co mamy zrobić, żeby jakiś cel był naszej podróży. No to jedźcie do Rybnika. Pojechaliśmy i okazało się, że nie ma miejsc", słyszymy na nagraniu. Karetka jeździła po Wodzisławiu Śląskim, Rybniku, Jastrzębiu-Zdroju. Nigdzie nie można było przyjąć pacjenta. Dopiero nad ranem znalazło się miejsce. 

Koronawirus na Śląsku. Słychać było tylko jęki i wołanie o pomoc

Pan Franciszek w karetce spędził całą noc. Pomagali mu ratownicy medyczni, którzy podawali tlen i leki. Dopiero nad ranem został przyjęty do szpitala w Wodzisławiu Śląskim. Tam spędził dwa tygodnie. "'Człowiek, który tego nie przeszedł, to nie uwierzy, jak tam ludzie jęczą, jak kaszlą, jak wołają o pomoc w nocy, tak to niestety wygląda. A niektórzy w COVID nawet nie wierzą…' Pan Franciszek ma żal, że musiał tyle godzin spędzić w karetce. Ale jest wdzięczny ratownikom medycznym. Mówi, że dzięki nim żyje", relacjonuje Polsat. - Takich jak ja, to było więcej, to nie był tylko mój przypadek. To było zagrożenie życia, szpital powinien przyjąć i pomóc, a nie zamykać drzwi. Pierwsza pomoc powinna być, bo dla kogo są szpitale? Choć nie znam nazwisk, ale dziękuję ratownikom za to, co zrobili – mówi mężczyzna. 

Dramatyczna walka z koronawirusem w Polsce

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają