Epidemia nie zwalnia. W ostatnim tygodniu w Polsce liczba nowych zakażeń nie spadła poniżej 4 tysięcy na dobę. W czwartek 15 października odnotowano rekordowy wzrost - aż 8099 przypadków. Coraz gorzej wygląda sytuacja w szkołach. Niemal codziennie dochodzą sygnały o konieczności zamknięcia placówek lub wprowadzenia zdalnego nauczania ze względu na wykrycie zakażeń wśród uczniów lub nauczycieli. Obawa przed wirusem wśród tych drugich jest duża. Jak podaje Onet.pl wielu pedagogów pracuje w stałym napięciu w związku z epidemią. Być może będą potrzebowali pomocy psychologa. Najbardziej koronawirusa boją się nauczyciele zaawansowani wiekowo i świadomi swoich chorób współistniejących. W ostatnim czasie coraz częściej pojawiają się informacje o śmiertelnych przypadkach COVID-19 wśród pedagogów. Dlatego idą na zwolnienia lekarskie. Najbardziej dramatycznie wygląda sytuacja w Warszawie. Tam ponad 2000 nauczycieli poszło na L4. Jak wygląda sytuacja na Śląsku? Czy śląskim szkołom grozi paraliż?
Anna Kij, Dyrektor Wydziału Jakości Edukacji w Kuratorium Oświaty w Katowicach, mów nam, że ogółem w województwie śląskich z danych aktualnych na 14 października (czyli Dzień Nauczyciela) aż 205 szkół miało zawieszone zajęcia z powodu koronawirusa.
- Ta liczba się zwiększa, bowiem w zeszłym tygodniu mieliśmy około 140 palcówek, w których wprowadzono naukę zdalną. Nauczanie zdalne w całości wprowadzono na ten moment w 26 szkołach - mówi rzeczniczka śląskiej oświaty.
Jak dodaje, na razie nie ma informacji o masowym przechodzeniu nauczycieli na zwolnienia lekarskie. - W ostatnim czasie osobiście słyszałam o dwóch bądź trzech przypadkach takich szkół, gdzie znaczna część nauczycieli przeszła na zwolnienie lekarskie. Są to pojedyncze przypadki. Na szczęście mamy wypracowane metody działania w takich sytuacjach. W sezonie grypowym w niektórych placówkach nieobecnych było nawet 50-70 procent nauczycieli. Wtedy część zajęć odwoływano, wprowadzano inną organizację zajęć. Jeden z dyrektorów wpadł nawet na pomysł, aby wykorzystać tzw. dni dyrektorskie. Wówczas wprowadzone są dyżury opiekuńcze - dodaje.
Zgodnie z procedurami nauczyciel, który jest na kwarantannie, może prowadzić zajęcia zdalnie. Jednak wielu pedagogów narzeka na tę formę zajęć. Uważają, że ich jakość jest zdecydowanie niższa od lekcji prowadzonych w szkole.
Na ten moment (15 października godz. 12.00) wiadomo już, że w delegaturze gliwickiej, obejmującej Gliwice, Zabrze, Rudę Śląską i powiat gliwicki aż w 43 placówkach wprowadzono nauczanie zdalne w części lub w całości. Najpewniej liczba szkół, gdzie zajęcia będą się odbywały w takim charakterze, wzrośnie.