Do zdarzenia doszło 4 kwietnia. Robert J. został zatrzymany w Olsztynie nieopodal Częstochowy. Policjanci ukarali go stuzłotowym mandatem, bowiem chodził po lesie i nie potrafił logicznie wytłumaczyć, co tam robi. A jak wiemy obowiązywał wówczas w Polsce zakaz przemieszczanie się z wyłączeniem sytuacji konieczności, takich jak wyjście do pracy, do sklepu i do lekarza. Mężczyzna mandat przyjął, ale postanowił złożyć do sądu wniosek o jego anulowanie. Twierdził, że rządowe rozporządzenie jest bezskuteczne, bowiem w Polsce nie ma stanu nadzwyczajnego. Podobnego zdania był zresztą Rzecznik Praw Obywatelskich. W jego opinii można było jedynie wyznaczyć zasady przemieszczania się i zakres jego ograniczenia. Rzecznik uznał, że zakaz przemieszczania się jest niezgodny z art. 92 ust. 1 Konstytucji.
Jak podaje Gazeta Wyborcza Sąd Rejonowy uznał, że czyn popełniony przez mężczyznę nie ma znamion wykroczenia. Sąd nakazał zwrot, o ile ukarany już zapłacił, uiszczonej kwoty grzywny. Wydane postanowienie jest prawomocne.