- Sytuacja jest absolutnie monitorowana i przez służby sanitarne, z drugiej strony oczywiście przez Ministerstwo Aktywów Państwowych - zapewnił wiceminister, który w piątek rano był gościem „Salonu politycznego Trójki”.
Koronawirus znacząco utrudnił pracę w części śląskich kopalń, w których zakażanie potwierdzono łącznie u kilkuset pracowników. Trzy z nich – należące do PGG Murcki-Staszic, Sośnica i Jankowice – wstrzymały wydobycie do 10 maja. Zachorowania odnotowano także w kopalni Marcel w Radlinie, w PGG potwierdzono też przypadek zachorowania w Zakładzie Górniczych Robót Inwestycyjnych oraz w kopalni Bielszowice - części kopalni Ruda w Rudzie Śląskiej. Zachorowało także po kilkudziesięciu górników w bytomskiej kopalni Bobrek-Piekary należącej do spółki Węglokoks Kraj, a także w kopalniach Pniówek w Pawłowicach i Zofiówka, należących do Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
- Wszystkie czynności związane z zabezpieczeniem sanitarnym zostały wdrożone i jestem przekonany, że to niebezpieczeństwo zostanie ograniczone – mówił Kowalski. Zwrócił uwagę, że wciąż w większości kopalń nie ma ognisk zakażenia.
Od czwartku pracownicy kopalń, gdzie odnotowano najwięcej w górnictwie przypadków koronawirusa, przechodzą badania przesiewowe na obecność SARS-CoV-2. Decyzję o przeprowadzeniu testów przesiewowych na Górnym Śląsku podjął w środę, po naradzie u wojewody śląskiego w Katowicach, główny inspektor sanitarny Jarosław Pinkas w porozumieniu z ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim.
Źródło: PAP