Luzowanie obostrzeń
Pierwszy powód to luzowanie obostrzeń. Od maja trwa powolny powrót do normalności. Uruchomiono usługi, zniesiono nakaz noszenia maseczki w miejsach publicznych czy kolejne limity w sklepach (np. godziny dla seniorów). Logiczne jest zatem, że znoszenie obostrzeń musiało się mieć wpływ na przyrost zakażeń. Eksperci nie mają co do tego złudzeń.
Krzysztof Pyrć, wirusolog z Małopolskiego Centrum Biotechnologii UJ wskazuje w rozmowie z PAP, że rosnąca liczba zachorowań na COVID-19 jest "logiczną konsekwencją" tego, że zostały zluzowane obostrzenia. - W związku z tym zwiększa się liczba przypadków, tak jak przy każdej chorobie zakaźnej. Sporą rolę z pewnością odegrały różnego rodzaju zgromadzenia i imprezy masowe - bo widać, że tam są centra zachorowań - mówi Pyrć.
Jednak na drugi "lockdown" rząd raczej nie pozwoli, bo to poważnie zachwieje polską gospodarką.
Nowe ogniska
Wraz z luzowaniem obostrzeń pojawiły się nowe ogniska zakażenia koronawirusem. Niestety, są wśród nich cały czas śląskie kopalnie. Koronawirus uderza także w branżę weselną. To właśnie na imprezach rodzinnych dochodzi coraz częściej do zakażeń. Pojawiają się również inne ogniska, takie jak Domy Pomocy Społecznej, restauracje, duże zakłady pracy. Gdy tylko sanepid otrzymuje informację o takim ognisku, przeprowadza dochodzenie, szukając osób mogących być nosicielami.
Sposób liczenia
Badania przesiewowe są robione przede wszystkim tam, gdzie są duże ogniska koronawirusa. Jeśli na przykład badanie zostanie przeprowadzone na grupie stu osób, które bawiły się na weselu, na którym doszło do rozpowszechnienia koronawirusa, to znaczny odsetek będzie miał wynik pozytywny. Inaczej będzie, gdy bada się losowo populację jakiegoś miasta - wówczas będzie to najprawdopodobniej niewielki procent. Jak mówi sam Minister Zdrowia Łukasz Szumowski wzrost jest znaczny, bowiem jest on skorelowany z wynikami badań w poszczególnych ogniskach.
- Generalnie w populacji wirusa nie jest wcale dużo - mówił kilka dni temu Szumowski dodając, że wysoki przyrost związany jest ze specyfiką ognisk. W niektórych zakładach pracuje po kilka tysięcy osób.
Wakacje
Wakacje to czas, kiedy zwyczajnie pozwalamy sobie na więcej. To okres rozluźnienia. Często zapominamy, że w Polsce cały czas jest epidemia koronawirusa. Wielu Polaków decyduje się spędzić wakacje w kraju, bo wyjazd za granicę jest obecnie dość ryzykowny lub niemożliwy. Nad polskim morzem na plażach opalają się prawdziwe tłumy. To samo w środkach komunikacji - autobusami i pociągami jeżdżą rzesze turystów. Takie skupiska ludzkie są pożywką dla koronawirusa. Do tego dochodzi wspomniane rozluźnienie. Przykład? W trakcie upału noszenie maseczki jest uciążliwe. Dlatego wiele osób lekceważy nakaz jej noszenia w sklepach, tramwajach, autobusach...
Odpowiedzialność za słowa
To politycy ponoszą odpowiedzialność za walkę z epidemią koronawirusa. To ich decyzje wpływają na zachowania Polaków. Wprowadzane restrykcje mają zwalczyć zarazę. Ale jak mają być respektowane, skoro politycy lekceważą zagrożenie i wykorzystują epidemię do celów politycznych?
Premier Mateusz Morawiecki przed wyborami stwierdził, że "koronawirus jest w odwrocie". Zrobił to, aby zachęcić potencjalnych wyborców Andrzeja Dudy, by poszli do urn 12 lipca. Politycy po prostu grają koronawirusem jak chcą, by tylko ociągnąć swoje cele. Poniżej dwa przykłady. Najpierw wypowiedź Morawieckiego przed II turą wyborów.
- Nic się nie stało podczas pierwszej tury, nic się nie stanie w trakcie drugiej – 12 lipca. Wszyscy, zwłaszcza seniorzy, nie powinni niczego się obawiać, mogą iść na wybory. Latem wirusy grypy i koronawirusa są słabsze, dużo słabsze.
A teraz wypowiedź sprzed kilku dni dla tygodnika "Sieci".
- Koronawirus się jeszcze nie skończył - mówił Morawiecki i dodawał zapytany o ewentualną drugą falę zakażeń. - Epidemiolodzy ostrzegają, że to bardzo prawdopodobne. Nie będzie łatwo.
Zostawiamy to bez komentarza...