- Jesteśmy w sumie w tym momencie w stanie permanentnej wojny. Nie oglądamy się do tyłu, tylko ratujemy bieżącą sytuację. Na podstawie nosa i oka lekarskiego nasuwają się jednak takie spostrzeżenia, że przebiegi choroby COVID-19 są teraz gorsze, mamy większą liczbę pacjentów w ciężkim stanie, więcej respiratorowych, jest też więcej młodszych pacjentów - powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową Paweł Mieszczański, lekarz naczelny Szpitala MSWiA w Katowicach i szpitala tymczasowego w Międzynarodowym Centrum Kongresowym. Dodał, że jeden i drugi szpital nie różnią się znacząco, jeśli chodzi o standard pracy, choć personel do lecznicy covidowej zebrano poprzez stronę internetową. Jak przyznał, nigdy nie pomyślałby o tym, że w przyszłości w halach czy na stadionach będą organizowane szpitale covidowe.
Czytaj również: Katowice. Leżeli razem w szpitalu. Żona pana Jana przegrała walkę z COVID-19. Te słowa łamią serce
- Jako lekarze jesteśmy kształceni do tego, że taka sytuacja może zawsze mieć miejsce, ale nie spodziewaliśmy się jako ludzie, że doświadczymy epidemii w naszym życiu lekarskim. Ja sam jestem chirurgiem, ale leczę chorych na COVID. Przy tej masie pacjentów mamy do czynienia z masą chorób towarzyszących, różne sytuacje na bieżąco się zdarzają i lekarz każdej specjalności ma dużo pracy. To w gruncie rzeczy leczenie interdyscyplinarne - dodaje lekarz.
Mieszczański jest jednak dobrej myśli, bowiem w ostatnich dniach sytuacja zaczyna się nieco polepszać. - Chciałbym poczekać, aż sytuacja będzie szła w dobrą stronę. Walka toczy się na dwóch polach – w jednej części tego obiektu leczymy tych, którzy zachorowali, w drugiej szczepimy innych, żeby nie zachorowali. Wyścig trwa. Mam nadzieję, że będziemy wygrywać z epidemią - dodał.
Czytaj również: Katowice. Dwóch wariatów wtargnęło do szpitala tymczasowego! Szukali sensacji. Jednego wynieśli policjanci
W działającym od początku grudnia szpitalu tymczasowym leczono dotąd ok. 1300 chorych na COVID-19. O ile w pierwszych tygodniach przebywało tam średnio od kilkunastu do kilkudziesięciu pacjentów, to w trzeciej fali pandemii jednocześnie jest nawet ponad 300 chorych. W czwartek było tam 216 osób, w tym 30 pod respiratorami.