Kilka dni temu opisaliśmy sprawę pana Przemysława. Mieszkaniec Zebrzydowic od połowy maja przebywa na kwarantannie wraz ze swoją rodziną. Mężczyzna opisuje poszczególne etapy trwającej już blisko dwa miesiące izolacji. Jego mama zachorowała na anginę, ale wynik badania na obecność przeciwciał COVID-19 wskazał na obecność koronawirusa. Cała rodzina przebywa w kwarantannie, którą przedłużono kilkukrotnie. Obecnie ma ona potrwać do 14 lipca.
Pan Przemysław opisał sprawę na Facebooku. Ma żal do sanepidu, z którym bardzo trudno się skontaktować. Mama pana Przemysława przechodziła czterokrotnie badanie na obecność koronawirusa, za każdy razem wynik był inny. Co jakiś czas kwarantanna jest przedłużana, ale nie wiadomo, z jakich przyczyn. Sytuację rodziny z Zebrzydowic opisaliśmy szczegółowo w naszym materiale.
Okazuje się, że takich osób w naszym województwie jest więcej. Pod postem pana Przemysława jest wiele komentarzy negatywnych komentarzy, dotyczących pracy sanepidu w Cieszynie i innych komórek sanepidu na Śląsku. Oto kilka przykładów (pisownia oryginalna):
- Też siedziałam. Mówili 2 tyg. A w rezultacie 3 tyg, tylko dlatego, że dzwoniłam nawet 900 razy dziennie. I w końcu się udało. Prosiłam, bo córka komunię miała mieć, że zależy mi ale oczywiście brak wymazobusa. A w Cieszynie dopiero za dwa tygodnie. Uf udało się na drugi wymaz do Bystrej. I dzięki temu wyszliśmy szybciej A chcieli nam przedłużyć do 20 czerwca. Jeżeli chodzi o Panie w sanepidzie, potwierdzam, masakra, niemiłe, arogancki jak powiedzieliśmy, że 3 tyg już siedzimy, to kobieta powiedziała, że co z tego ona 5 tyg siedziała - napisała jedna z komentujących.
- Nam skończyła się trzytygodniowa kwarantanna, ale żeby otrzymać decyzję sanepidu o jej zakończeniu, to jeszcze Bóg raczy wiedzieć ile będzie trzeba czekać. Jest mi ona niezbędna w celu przedłożenia w pracy, gdyż w przeciwnym razie nie mogę na razie wrócić do pracy. Pojechałam do sanepidu w Cieszynie osobiście, ale pozamykanie na trzy spusty. Wstyd, jakiś Pan przebiega po schodach i widzi, że ktoś stoi i dzwoni za drzwiami, nawet się nie obejrzał. W końcu dopadłam przed drzwiami pracownicę sanepidu no i pytam, jak mogę taką decyzję otrzymać, ona mi na to, że jest tylko jedna pani, która wypisuje te decyzję i na dodatek nic nie załatwię bo ona pracuje na drugą zmianę - napisała pani Joanna.
- My skończyliśmy kwarantanne po 45 dniach... Dodzwonić się do sanepidu to jak wygrać w totka. Już nie wspomnę o wiarygodności tych testów, bo moim zdaniem to pic na wodę. System kuleje, a my nic z tym nie możemy zrobić niestety. Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam zdrowia, zwłaszcza psychicznego i aby ta kwarantanna się już zakończyła! Ps. Dodam tylko, że zostaliśmy zapewnieni że pocztą przyjdzie do nas pismo, które należy przestawić pracodawcy... Na razie nic, ale to dopiero pierwszy tydzień na wolności, więc czekamy dalej - skomentowała kolejna z internautek.
Cały czas czekamy na stanowisko Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Cieszynie.
Polecany artykuł:
Polecany artykuł: