Mowa to o miejscach dla tych, u których stwierdzono by chorobę, a nie tych, którzy zostali poddani testom lub kwarantannie. Próbki pobrane od pacjentów z województwa śląskiego od dwóch dni nie są już wysyłane do testów w Warszawie. Wykonuje się je w Katowicach, dwa razy dziennie. Tego samego dnia podawany jest wynik. Prof. Mazur zaznaczył, że jeśli zaszłaby tak potrzeba, to testy będą wykonywane również w nocy. – Przede wszystkim nie powinniśmy ulegać panice. To już trzecia fala zachorowań na koronawirusy. Przypomnijmy, że pierwszą wywołał w 2003 r. wirus SARS. Drugą w latach 2012-2013 wirus MERS. I teraz mamy trzecią falę – przypomniał specjalista chorób zakaźnych. W Śląskiem mamy kilkudziesięciu zakaźników. Dotychczas ta specjalizacja (i oddziały zakaźne) traktowano nieco po macoszemu. Teraz sytuacja zmieniła się diametralnie.
Zapytany przez se.pl, jak w 10-stopniowej skali ocenia panikę/zaniepokojenie w społeczeństwie migracją wirusa, odpowiedział, że daje 8 punktów w Chinach, 6 – we Włoszech i 2 punkty w Polsce. To, że 35 szpitali w regionie jest w stanie podwyższonej gotowości, chodzi o te, gdzie są SORY i OIOM-y, nie jest wyrazem paniki, ale efektem procedury. Przewiduje ona, że, gdyby doszło do ujawnienia wielu przypadków choroby w ciężkim stadium (dotyczy to 20 proc. chorych), to byliby oni hospitalizowani w tych szpitalach. Dla takich pacjentów, szczególnie z niewydolnością oddechową, przygotowane są specjalne izolatki, również zgodnie z procedurami szpitalnymi. Taka izolatka to„zespół pomieszczeń przeznaczonych dla jednego pacjenta składający się z pomieszczenia pobytu pacjenta (minimum 10 m kw.), węzła sanitarnego dostępnego z miejsca pobytu oraz śluzy umywalkowo-fartuchowej między pomieszczeniem pobytu i ogólną drogą komunikacyjną”.
Polecany artykuł: