Nazwę wybrano w konkursie ogłoszonym przez dystrybutora wody pitnej - Przedsiębiorstwo Inżynierii Komunalnej w Pszczynie oraz Urząd Miasta. Wpłynęło 40 propozycji. Internautom do gustu najbardziej przypadła PSZCZYNIANKA. W pierwszym etapie konkursu mieszkańcy przesyłali swoje propozycje. Nazwa wody powinna być maksymalnie dwuczłonowa oraz nawiązywać do miasta Pszczyny lub jej historii. W drugim etapie konkursu mieszkańcy w specjalnej ankiecie wybrali nazwę kranówki spośród najpopularniejszych propozycji. Jakie były inne propozycje? - Wiele z nich było bardzo oryginalnych i nawiązywało do nazwy miasta oraz naszego patrona - księżnej Daisy von Pless. Pojawiły się m.in. „Pszczyńska Perła”, „Pszczynka” oraz „Perła Daisy”- podkreśla Wojciech Solik, prezes zarządu pszczyńskiego PIK.
Markę „Pszczynianka” zaproponowało aż 6 zgłaszających. Dlatego organizatorzy postanowili uhonorować wszystkich autorów zwycięskiej nazwy. Jury doceniło również kreatywność i poczucie humoru przyznając dwie nagrody dodatkowe dla autorów nazw „Perła Daisy” oraz „Krańczanka”. Zwycięzcy konkursu otrzymają specjalne, grawerowane karafki. Oczywiście na „Pszczyniankę”, a nie na to, o czym wcześniej pomyśleliście. Metr sześcienny wody ze sklepu kosztuje 1,2 tys. zł. To 666 standardowych, petowych butelek. Za kubik „Pszczynianki”, o takiej samej jakości, jak woda sklepowa, zapłacić trzeba (na dziś) 5,72 zł. To walor ekonomiczny. Ekologiczny jest również solidny: zużywając metr sześcienny „Pszczynianki”, nie wprowadza się do obiegu – tfu – 666 petów, które – gdy się ich nie podda recyclingowi – to rozkładają się przez kilka wieków.