"Wywoził mnie do lasu, bo miałam dni płodne"
Z początku związek 46-letniego Krzysztofa i o 13 lat młodszej Marcjanny układał się pomyślnie. Znali się od 2016 roku. Postanowili wziąć ślub. Para mieszkała przez osiem miesięcy w Bytomiu, potem w czerwcu 2017 roku przenieśli się do Kościelca koło Częstochowy. Kobieta ma 10-letniego obecnie syna, Doriana z poprzedniego związku. Niestety, z czasem zachowanie Krzysztofa miało się zmienić. W szczególności, gdy nadużywał alkoholu.
Marcjanna zeznała, że Krzysztof zmuszał ją do seksu. Nie była gotowa na kolejne dziecko ze względu na depresję poporodową, ale mąż chciał, żeby z nim współżyła. - Była taka sytuacja, że wieczorem, jak jego rodzice przyjechali do nas, to on wyliczał, kiedy mam dni płodne, wywoził mnie do lasu i nie miałam wyjścia – mówi. Nie stawiała oporu, bo bała się męża. Takich sytuacji miało być więcej. Do gwałtów dochodziło także w domu. Krzysztof miał trzymać Marcjannę za ręce, targać jej bieliznę, potem gwałcić.
To nie jedyne oskarżenia pod adresem 46-latka. Marcjanna w rozmowie z nami mówi, że dochodziło także do znęcania. - Bił mnie, pluł na mnie, wyłączał mi światło i ogrzewanie, zamykał w piwnicy – wymienia kobieta. Różnego rodzaju złośliwe „praktyki” stosować miał także wobec Doriana. Wedle zeznań matki, nazywał chłopca bachorem. Miał wyłączać mu prąd, gdy ten używał urządzeń domowych, zakłócać mu zabawę, wszczynać awantury pod wpływem alkoholu. Dorian miał być świadkiem wyzwisk kierowanych w stronę jego matki. Miał widzieć między innymi, jak 46-latek wyważył drzwi do jego pokoju, kiedy Marcjanna próbowała spędzić z najstarszym synem trochę czasu. Bał się o mamę, gdy ta leżała na ziemi po tym, jak Krzysztof ją popchnął. Mężczyzna rzucał także w kobietę wszystkim, co miał pod ręką. Czasem była to paczka mokrych chusteczek, która leciała prosto w twarz. Czasem coś twardszego - na przykład łyżka. - Byłam wyzywana od k***w, d***k, kazał mi wy***alać na ulicę, bo tam jest najlepsze dla mnie miejsce. Cały czas byłam poniżana – powie śledczym kobieta. Mówi też o przemocy ekonomicznej. - Musiałam prosić brata o pieniądze na mleko dla dzieci. Byłam całkowicie ograniczona – twierdzi. Świadkowie potwierdzają zeznania Marcjanny dotyczące przemocy.
Prokuratura Rejonowa w Częstochowie przekazała do sądu akt oskarżenia w sprawie Krzysztofa - dotyczył znęcania się nad żoną i jej synkiem, a także doprowadzenie do stosunku płciowego przy stosowaniu przemocy fizycznej.
Rozdzielone bliźnięta
W 2019 roku w rodzinie państwa K. na świat przyszło dwoje bliźniąt – Paulinka i Mikołaj (obecnie 4 l.). Nawet kiedy Marcjanna była w ciąży bliźniaczej, Krzysztof miał ją wyzywać, popychać, szarpać, poniżać. - Dzień przed porodem bliźniąt kazał mi się rozebrać, aby móc mnie fotografować w każdej pozycji. Dla mnie to było obrzydliwe, ale zrobiłam to, bo bałam się męża – mówi nam kobieta.
Marcjanna zeznała też, że 46-latek zrzucił ją ze schodów. Gehenna trwała miesiącami. W maju 2020 roku 33-latka podjęła dramatyczną decyzję – chciała uciec z dziećmi do mamy, która mieszka w Bytomiu.
- Uciekłam, bo po prostu bałam się męża. Powiedziałam mu, że jadę w odwiedziny z dziećmi do babci. On odrzekł, że z Paulinką mogę jechać, ale Mikołaja zabrać nie mogę. Zaniosłam Paulinkę w nosidełku do auta. Wróciłam po synka, ale teściowa wyrwała mi dziecko – opowiada nam Marcjanna.
Na miejsce miała przyjechać policja. Funkcjonariusze stwierdzili, że tylko sąd ma decydujący głos w tej sprawie. Marcjanna pojechała z Dorianem i Paulinką do Bytomia. Jak twierdzi, co dwa-trzy dni przyjeżdżała do Kościelca, aby zobaczyć Mikołaja. Na próżno. Dopiero po ośmiu miesiącach spotkała się z synem ponownie.
Kobieta twierdzi, że Krzysztof także w stosunku do bliźniąt zachowywał się niewłaściwie. - Kiedyś wziął Mikołaja do góry i zaczął nim potrząsać, aż głowa latała w przód i w boki. Zainterweniowałam, wzięłam dziecko i je mocno przytuliłam – powiedziała kobieta.
Sąd zadecydował, że 33-letnia kobieta może się widywać z synem raz na dwa miesiące w weekendy. - W praktyce miałam dostać syna pod opiekę od piątku od godz. 16.00 do niedzieli do godz. 18.00. Ostatnio Krzysztof wpuścił mnie tylko na ganek i dał nam chwilę – opowiada Marcjanna w rozmowie z „Super Expressem”.
Krzysztof: To jest kompletna bzdura
Udało nam się porozmawiać Krzysztofem. Mężczyzna pracuje w firmie budowlanej, choć na rozprawy się nie stawia z powodu zwolnienia lekarskiego. Marcjanna nagrała go, jak rzekomo wracał z pracy. - Mogę udowodnić, że byłem w domu. Mam monitoring – twierdzi mężczyzna.
Na oskarżenia Marcjanny dotyczące znęcania się i przemocy sekcualnej reaguje alergicznie. - To kompletna bzdura – twierdzi. Nie przyznaje się do żadnego czynu. Uważa, że zarzuty o gwałt i znęcanie się pojawiły się z powodu sprawy dotyczącej opieki nad dziećmi. Krzysztof przesłał do naszej redakcji oświadczenie.
- Zgodnie z postanowieniem Sądu Okręgowego w Częstochowie, moja córka - Paulina, ma ustalone miejsce zamieszkania u mnie. W sprawie rozwodowej było przeprowadzanych kilka opinii specjalistycznych, a to: dwie OZSS, w tym kolejne dwie uzupełniające, opinia psychologiczna prywatna od Pani Psycholog, opinia z IAP, a to z Instytutu Analiz Psychologicznych, w tym ostatnia- psychologiczna. Wszyscy specjaliści jednoznacznie w każdej opinii wskazali, iż moje dzieci- Paulina i Mikołaj, powinni zamieszkać ze mną, i że to ja mam większe predyspozycje wychowawcze niż moja małżonka – uważa mężczyzna.
Twierdzi, że jego żona ma problem z alkoholem, a na ustalony z Mikołajem kontakt przyjechała tylko dwa razy. - Nie interesuje się dzieckiem, nie jest zainteresowana jego losem. Nadto, utrudnia mi kontakt z córką Pauliną, pomimo interwencji Policji, nie okazała mi nawet dziecka. W tym miejscu pragnę wskazać, iż do chwili obecnie nie wydała mi dziecka, pomimo prawomocnego orzeczenia, o którym mowa wyżej – napisał nam Krzysztof dodając, że ostatni raz widział córkę 11 listopada.
Jedna i druga strona przerzuca się oskarżeniami o utrudnianie kontaktu z dzieckiem. - Od września ubiegłego roku mam utrudniony kontakt z synem, Mikołajem. Przed sądem przedstawiłam nagrania, że Mikołaj nie chce jechać do taty, bo się go boi. Od tego czasu przedstawiane są zaświadczenia lekarskie syna, abym nie mogła go widywać i zabrać do domu – mówi nam Marcjanna. Sama nie chce oddać Paulinki Krzysztofowi ze względu na stan zdrowia dziecka. Dodaje, że odebrano jej alimenty na córkę.
Sąd przyznał opiekę ojcu
Dominik Bogacz, rzecznik Sądu Rejonowego w Częstochowie, poinformował nas, że obecnie sąd zajmuje się sprawą znęcania się i zmuszania do obcowania płciowego, jak i sprawą rozwodową, w ramach której zapadnie decyzja, do kogo trafią dzieci Krzysztofa i Marcjanny.
- Przed Sądem Rejonowym w Częstochowie pod podaną toczy się postępowanie w sprawie oskarżonego Krzysztofa K. o przestępstwa z art. 207 par. 1 kk i art 197 par. 1 kk (czyli przestępstwa znęcania się i gwałtu). W sprawie tej kolejny termin rozprawy został wyznaczony na dzień 7 lipca 2023 r. Nie jestem w stanie udzielić informacji, kiedy postępowanie to może zostać zakończone – informuje rzecznik sądu dodając, że ma on możliwość weryfikowania stanu zdrowia oskarżonego m.in. poprzez opinie biegłych lekarzy właściwej specjalności
Przed częstochowskim sądem toczy się także sprawa o rozwód. - Postępowanie to z urzędu jest niejawne i nie mogę udzielić dalszych informacji o biegu tego postępowania. W toku postępowania rozwodowego Sąd orzeka o kwestii opieki nad ewentualnymi dziećmi stron postępowania rozwodowego. Zarówno sprawa karna jak i sprawa cywilna toczą się niezależnie od siebie i każdy Sąd w ramach własnej jurysdykcji ocenia zgromadzony w sprawie materiał dowodowy – informuje Bogacz.
Potwierdza informacje Krzysztofa K. o opiece nad 4-letnią córką. - Postanowieniem z dnia 9 grudnia 2022 r. w trybie zabezpieczenia Sąd Okręgowy w Częstochowie na czas trwania procesu ustalił miejsce pobytu małoletniej Pauliny K. w miejscu zamieszkania jej ojca – informuje Bogacz.
Dlaczego sąd przekazał opiekę nad córką ojcu, na którym ciążą tak poważne zarzuty? Rzecznik wyjaśnia, że powody rozstrzygnięcia nie są jawne. - Wskazuję jedynie, że osoba oskarżona o popełnienie przestępstwa jest objęta domniemaniem niewinności – zaznaczył przedstawiciel Sądu Rejonowego w Częstochowie.