Krzysztof zginął w kopalni Bielszowice. Żegnają go żona i dwójka dzieci. Zapis relacji
Zakończyło się ostatnie pożegnanie 42 -letniego Krzysztofa. Górnik zginął podczas pracy w kopalni Bielszowice, gdzie 4 grudnia doszło do wstrząsu i zawału 1000 metrów pod ziemią. Żałobnicy rozchodzą się. Wkrótce zapadnie tu całkowita cisza.
11.56
W tym miejscu ksiądz, także dziękuje w imieniu zmarłego Krzysztofa wszystkim zgromadzonym.
11.48
To bardzo smutne i trudne chwilę, nie ma osoby, która nie uroniłaby łzy. Ludzie stoją w kolejce by złożyć kondolencje, są przedstawiciele ze szkoły dzieci zmarłego.
11.44
Trumna spoczęła w grobie. Zgromadzeni nad grobem zmarłego składają kondolencje rodzinie.
11.36
Orkiestra górnicza odprowadziła trumnę z ciałem Krzysztofa do miejsca ostatniego spoczynku. Na cmentarzu jest bardzo dużo ludzi. Wszyscy pogrążeni w niebywałym smutku, że przedwcześnie muszą pożegnać tego wspaniałego człowieka.
11.24
Żałobnicy ruszyli za trumną do miejsca spoczynku Krzysztofa.
11.23
Trumna z ciałem Krzysztofa dotarła na cmentarz świętego Franciszka w Zabrzu. Formuje się kondukt żałobny.
11.05
Żałobnicy za trumną udają się na oddalony o 1,5 kilometra cmentarz, na którym spocznie ciało zmarłego Krzysztofa.
10.55
Ksiądz dziękuje w imieniu Krzysztofa zgromadzonym, dziękuje rodzinie, ratownikom górniczym, a także za 17 lat życia w małżeństwie, jakie przeżył z żoną Beatą.
11.56
Gra orkiestra górnicza KWK Bielszowice. Po komunii msza pogrzebowa dobiega końca. Cały czas gra orkiestra, z kościoła wyprowadzana jest trumna z ciałem zmarłego Krzysztofa. Ostatnie pożegnanie nastąpi na cmentarzu, który jest oddalony dwa kilometry od kościoła. Na msze do kościoła autokarem przyjechali także koledzy z kopalni zmarłego górnika.
Bardzo trudny i poruszający moment. Beata, wdowa po górniku, głaszcze trumnę z ciałem męża. Orkiestra wyszła z kościoła tuż za trumną.
10.45
W pierwszej ławie kościoła zasiada rodzina zmarłego pogrążona w żałobie, widać tam małego chłopca. Za chwilę zgromadzeni przyjmą komunię świętą.
10.40
Nie ukrywam, że towarzyszyliśmy i naszą modlitwą i naszym związkiem duchowym, kiedy słuchaliśmy wszystkich meldunków o akcji ratowniczej. Tyle nadziei, żeśmy z siebie wydobywali, tyle jednocześnie odzywało się tych głębokich refleksji, nawet jeżeli na co dzień Bóg nam się jawił jako ten, który owszem jest blisko, ale my sami sobie wykuwamy naszą codzienną rzeczywistość. To co niejeden już raz przychodziło do naszej świadomości, musimy pożegnać kogoś, kogo znaliśmy, był naszym bliskim i najczęściej potem żegnamy go w świątyni. Niezależnie czy w katolickiej czy innej, ale żegnamy go, bo nie należymy do siebie, ale do Pana. On jest naszym stwórcą. I choć nie wszystko rozumiem, tak jak w tym przypadku, to jednak poddajemy się temu, bo wiemy, że nie zmienimy biegu natury, którą Pan dla nas wszystkich przygotował.
Droga rodzino zmarłego i najbliżsi naszego zmarłego, pogrążeni w żałobie, księże biskupie Andrzeju , współbracia w kapłańskiej służbie, tak licznie zgromadzeni siostry i bracia. Nik z nas nie będzie dziwił się, że jesteśmy pogrążeni w żałobie, że bardzo smutno nam, iż jeden z naszych braci mających jeszcze możliwość jeszcze dłuższego życia przed sobą, odszedł od nas. To tajemnica, której od samego początku istnienia świata, nie potrafimy absolutnie dokładnie przejrzeć i nawet sobie wytłumaczyć. O ile jeszcze początek życia na ziemi możemy w jakiś sposób oglądać, rozważać, nawet mieć plany, o tyle moment odejścia z tej ziemi jest jednak zamknięty w tym swoim bardzo głębokim znaczeniu. Nie wszystko jest otwarte i nie z wszystkich tajemnic sam stwórca się przed nami tłumaczy. Wprowadzenie do dzisiejszej liturgii jest bardzo mocno przekonujące. Nikt z nas nie żyje dla siebie i o tym momencie, kiedy Pan przyjdzie, nikt nie wie. Bądźcie więc gotowi - zwraca się ksiądz do zgromadzonych.
10.30
Zgromadzeni modlą się za wszystkich górników, na całym świecie, którzy zginęli w kopalniach, a także za zmarłą rodzinę Krzysztofa.
Gdy kończą, grać zaczyna orkiestra górnicza KWK Bielszowice.
10.18
"Aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi moi słudzy, których Pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę powiadam wam, przeprasza się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc, będzie im usługiwał. Czy o drugiej czy o trzeciej straży przyjdzie szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie. A to rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, bo wy też o godzinie, której się nie domyślacie, syn człowieczy przyjdzie" - cytuje pismo święte ksiądz.
10.13
Rozpoczęła się msza pogrzebowa podczas której rodzina, bliscy, a także przyjaciele i koledzy z pracy pożegnają Krzysztofa, który stracił życie przedwcześnie w trakcie pracy w kopalni Bielszowice. Górnicy trzymają w rękach sztandary, a także lampy górnicze. Obok trumny ustawiono zdjęcie Krzysztofa. Po bokach trumny wartę honorową pełnią ratownicy górniczy.
Rozpoczęła się ewangelia św. Łukasza.
9.58
Za chwilę rozpocznie się msza pogrzebowa. Przed kościołem zgromadzili się górnicy, orkiestra górnicza, ratownicy górniczy i mieszkańcy, którzy przyszli pożegnać Krzysztofa.
9:45
Pogrzeb Krzysztofa P., 42 -letni górnik zginął w trakcie pracy w kopalni Bielszowice. W poniedziałek 13 grudnia odbędą się uroczystości pogrzebowe, w trakcie których zostanie pochowany Krzysztof P.. Mężczyzna zginął w trakcie pracy w kopalni Bielszowice. W barbórkę, 4 grudnia, doszło tam do wstrząsu w wyniku którego uwięzionych pod ziemią zostało dwóch górników. Jednego udało się wydostać spod zwału po 15 godzinach akcji ratowniczej. 31-letni mężczyzna trafił do szpitala św. Barbary w Sosnowcu, a jego stan lekarze określali jako bardzo dobry. Górnik nie odniósł poważniejszych obrażeń. Niestety, tyle szczęścia nie miał Krzysztof. Ratownicy górniczy pracowali w koszmarnych warunkach. 6 grudnia jednemu z ratowników, udało się dotrzeć do drugiego poszkodowanego górnika. Nie dawał oznak życia. Jego ciało udało się wytransportować na górę dzień później. To wtedy formalnie lekarz mógł orzec zgon.
9:30
To niewyobrażalna tragedia. Krzysztof, od 2007 roku pracował w kopalni Bielszowice w Rudzie Śląskiej. Od 2017 roku pracował jako spawacz, aż do feralnej soboty, 4 grudnia. Tego dnia przed 9 rano doszło do wstrząsu w kopalni Bielszowice, w wyniku którego pod ziemią zostało uwięzionych dwóch górników. Jednego udało się uratować. Niestety, Krzysztof zmarł pozostawiając żonę i osierocając dzieci. Dziś w Zabrzu jego pogrzeb.
Pogrzeb Krzysztofa P., 42 -letni górnik zginął w trakcie pracy w kopalni Bielszowice. W poniedziałek 13 grudnia odbędą się uroczystości pogrzebowe, w trakcie których zostanie pochowany Krzysztof P.. Mężczyzna zginął w trakcie pracy w kopalni Bielszowice. W barbórkę, 4 grudnia, doszło tam do wstrząsu w wyniku którego uwięzionych pod ziemią zostało dwóch górników. Jednego udało się wydostać spod zwału po 15 godzinach akcji ratowniczej. 31-letni mężczyzna trafił do szpitala św. Barbary w Sosnowcu, a jego stan lekarze określali jako bardzo dobry. Górnik nie odniósł poważniejszych obrażeń. Niestety, tyle szczęścia nie miał Krzysztof. Ratownicy górniczy pracowali w koszmarnych warunkach. 6 grudnia jednemu z ratowników, udało się dotrzeć do drugiego poszkodowanego górnika. Nie dawał oznak życia. Jego ciało udało się wytransportować na górę dzień później. To wtedy formalnie lekarz mógł orzec zgon.
Uroczystości pogrzebowe odbędą się o godzinie 10 w kościele Świętej Jadwigi w Zabrzu. Uroczystości pogrzebowe rozpoczną się po mszy świętej cmentarzu Świętego Franciszka w Zabrzu.
Polecany artykuł: