Próba zamachu na Krzysztofa Rutkowskiego

i

Autor: Tomasz Radzik/SUPER EXPRESS, SHUTTERSTOCK

Szokujące doniesienia!

Krzysztof Rutkowski ujawnił, że planowano na niego zamach! Niedoszły sprawca zastrzelił się koło hotelu w Mysłowicach?

2023-05-05 19:39

Detektyw Krzysztof Rutkowski pojawił się 18 kwietnia w hotelu Trojak w Mysłowicach. Zorganizował tam konferencję prasową związaną ze sprawą piramidy finansowej na Śląsku. Cztery dni później przed tym samym hotelem 74-letni mężczyzna popełnił samobójstwo. Czy te sprawy mają ze sobą coś wspólnego? Jak twierdzi Rutkowski, wspomniany desperat planował dokonać zamachu! Celem miał być sam detektyw. Udało nam się skontaktować z Krzysztofem Rutkowskim. Oto, co powiedział nam o tej sprawie.

18 kwietnia Krzysztof Rutkowski pojawił się w hotelu Trojak. Znany detektyw organizował konferencję prasową dotyczącą piramidy finansowej na Śląsku. Według informacji Rutkowskiego tego samego dnia w hotelu zameldował się Henryk S., 74-letni mieszkaniec Mysłowic. Mężczyzna miał przy sobie broń palną (bez zezwolenia). Rutkowski znał go, bo przed laty przerwał jego przestępczą działalność. - To nie mógł być przypadek - powiedział nam znany detektyw. Cztery dni później 74-latek targnął się na swoje życie. Strzelił do siebie z rewolweru. Nieoficjalnie mówi się, że wcześniej w jego czarnej torbie coś eksplodowało. Czy mężczyzna planował zamach na Krzysztofa Rutkowskiego? Jako pierwszy taką informację podał serwis CT Mysłowice.

Krzysztof Rutkowski jest przekonany, że Iwona Wieczorek nie żyje? „Trzeba szukać ciała”

Zamach na Krzysztofa Rutkowskiego? "Chodziło o zemstę"

74-letni mężczyzna, który 22 kwietnia targnął się na swoje życie pod hotelem w Mysłowicach, miał według Rutkowskiego planować zemstę. - To przestępca, który został zatrzymany przez nas w 2015 roku na granicy węgiersko-ukraińskiej w sprawie przemytu samochodów z polskich wypożyczalni  - mówi nam Rutkowski. Henryk S. został złapany na gorącym uczynku, kiedy chciał przewieźć busa. Sposób działania przemytnika był bardzo prosty. Brał auta z wypożyczalni, nie oddawał ich właścicielom, a potem przewoził je przez wschodnią granicę. Jak można wyczytać z artykułów sprzed kilku lat, pojazdy miały trafiać do ukraińskich separatystów.

Według Krzysztofa Rutkowskiego 74-latek był jednak tylko pionkiem w polsko-niemiecko-ukraińskiej grupie przestępczej. Już przed konferencją w Mysłowicach do detektywa zaczęły dochodzić niepokojące sygnały. - Mieliśmy informacje, że grupy samochodowe planują na mnie zamach. Została wyznaczona nagroda w wysokości 250, a potem nawet 500 tys. dolarów za moją głowę - twierdzi Rutkowski. Dodaje, że ma stuprocentową pewność, iż był celem zamachowca. Wspomniany 74-latek miał się dziwnie zachowywać podczas swojego pobytu w hotelu - kręcić się po budynku, przyglądać Rutkowskiemu. Dlaczego zatem nie odważył się wycelować broni w stronę detektywa i pociągnąć za spust? - On działał na czyjeś zlecenie - twierdzi Rutkowski dodając, że zawsze towarzyszy mu ochroniarz, który jest przygotowany na ewentualny atak i szybką odpowiedź.

Detektyw Rutkowski obawia się o swoje życie

Krzysztof Rutkowski przebywa obecnie za granicą. Przyznaje, że po powrocie do Polski będzie chciał przedsięwziąć dodatkowe środki ochrony. Chce także złożyć zawiadomienie w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Katowicach dotyczące zamachu na jego życie. Sprawę samobójczej śmierci 74-latka w Mysłowicach bada miejscowa Prokuratura Rejonowa.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki