Duchowny nie pozostawił złudzeń

Ksiądz nie wytrzymał na pogrzebie Marcina Mizi. Grzmiał z ambony! "Bestialskie czyny domagają się ukarania"

2024-06-21 10:36

Ostatnie pożegnanie Marcina Mizi zgromadziło setki osób. Oprócz najbliższych, 28-latka żegnali koledzy z pracy i z klubu piłkarskiego w którym grał. W trakcie mszy pogrzebowej, w trakcie homilii ksiądz nie pozostawił złudzeń. Dosadnie wyraził się w kwestii nastolatków, którzy skatowali Marcina.

W czwartek, 20 czerwca najbliżsi odprowadzili w ostatnią drogę zmarłego Marcina Mizię. 28-latek zmarł po tym, jak został pobity na Dniach Sosnowca. Został pobity, bo stanął w obronie słabszego, co podkreślał ksiądz w trakcie kazania. Nie pozostawił także złudzeń, co myśli na temat nastolatków, którzy skatowali Marcina.

Bestialskie czyny domagają się ukarania, one krzyczą o sprawiedliwość. Po to m.in. są zakłady karne, aby ci, którzy dopuścili się zbrodni, zostali ukarani. Dziś musimy też napiętnować obojętność na krzywdę i brak reakcji na zło - grzmiał z ambony duchowny

W trakcie pogrzebu przemówiła również narzeczona Marcina z którą wkrótce miał wziąć ślub.

- Mimo tego, że nie ma Ciebie przy mnie, nie ma cię obok, to dla mnie jesteś w każdym promieniu słońca. W każdym łagodnym powiewie wiatru. Jesteś w ciszy, która mnie otacza. Pamiętaj, Marcin – do końca będziesz miłością mojego życia - podkreśliła kobieta.

Marcin to ofiara katów z Dni Sosnowca. 9 czerwca został brutalnie pobity przez nastolatków. Jego narzeczona emocjonalnie opisała koszmar, który przeżyli podczas święta miasta. 28-letni strażnik i piłkarz Spójni Landek zareagował właściwie - zwrócił uwagę uczestnikom bójki. Wtedy agresorzy rzucili się na niego. Młody mężczyzna nie przeżył. Zmarł w szpitalu.

Przejmujące sceny na cmentarzu. Tak kibice pożegnali Marcina MizięGrób Marcina Mizi przykryły kwiaty. To, co wydarzyło się na cmentarzu w Jastrzębiu-Zdroju zostanie z żałobnikami na zawsze. Mowa m.in. o geście kibiców klubu, dla którego grał 28-latek. Tego dnia między strażnikami więziennymi i kibicami nie było sporów. Wszyscy chcieli upamiętnić kolegę, przyjaciela i młodego sportowca. Kibice mieli w rękach czerwone race. Pojawiły się również salwy. Nie sposób było powstrzymać emocji.

Jak ustalił nasz reporter - Marcin Mizia był podoficerem służby więziennej. Po śmierci został awansowany na stopień młodszego chorążego. Rodzinie i bliskim 28-latka składamy wyrazy współczucia. Do sprawy będziemy wracać w kolejnych materiałach.

Tłumy na pogrzebie Marcina Mizi. 28-latka skatowali na śmierć podczas Dni Sosnowca

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki