Ks. Robert z zimną krwią zamordował diakona Mateusza, a potem rzucił się pod pociąg. Czy tragedii można było uniknąć?
Wszystko wydarzyło się 7 marca 2023 r. w Sosnowcu. Przy ul. Kościelnej na przeciwko Domu Katolickiego, znajdującego się nieopodal katedry, znaleziono zakrwawione ciało młodego diakona, Mateusza B. Mężczyzna miał na ciele rany cięte szyi i klatki piersiowej. Niedługo potem okazało się, że za brutalnym morderstwem stał inny duchowny - ksiądz Robert Sz., który razem z diakonem pełnił posługę w bazylice katedralnej pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP w Sosnowcu. Po okrutnym zabójstwie kapłan Robert rzucił się pod pociąg na stacji kolejowej "Sosnowiec Główny". Mężczyzna zginął na miejscu. Początkowo mówiło się, że powodem zbrodni mógł być konflikt między duchownymi, ale prokuratura nadal wyjaśnia okoliczności tego, co stało się niemal rok temu w Sosnowcu.
Ważnym głosem w sprawie zdaje się być komunikat sosnowieckiej kurii, która przekazała "Faktowi", że ks. Robert Sz. od dłuższego czasu zmagał się z ciężką chorobą psychiczną. Z jej powodu kapłan miał często zmieniać parafie. O jego problemach wiedział także ówczesny biskup, Grzegorz Kaszak, jednak był jeden ważny powód, przez który nie mógł odmówić księdzu prowadzenia posługi - duchowny Robert przedstawiał zaświadczenia lekarskie, w którym jasno było napisane, że jest zdolny do pracy. Na prośbę biskupa robił to kilkukrotnie, ostatni raz w lipcu 2022 r. Lekarze stale potwierdzali, że ks. Robert może pracować.
Jednak przed samym atakiem na diakona stan psychiczny ks. Roberta miał się pogorszyć. W końcu miało dojść do tego, że zaplanował morderstwo 25-letniego Mateusza, do którego - jak poinformowała Interia - doszło, gdy diakon szedł do samochodu na placu - miał w planach podróż do Częstochowy, by przedstawić promotorowi swoją pracę magisterską. Niestety, nigdy tam nie dotarł. Na jego drodze stanął ks. Robert Sz. i zadał mu aż 11 ciosów nożem.
- Widzieliśmy zakrwawione ciało diakona Mateusza, wezwano mnie od razu, udzieliłem mu jeszcze ostatniego namaszczenia. Modliliśmy się obok, gdy ratownicy walczyli o jego życie. Tak naprawdę nie wiemy, co się wydarzyło - mówił ks. kanonik Jan Gaik.
Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu nadal prowadzi dwie sprawy - jedna dotyczy wyjaśnienia okoliczności zabójstwa diakona Mateusza B., druga śmierci ks. Roberta pod kołami pociągu.
- Analizowane są nośniki danych - telefony, komputery, laptopy - oraz trwają przesłuchania świadków. Oczekujemy na zlecone ekspertyzy. Nie możemy pominąć w tych sprawach żadnych dowodów – przekazał "Faktowi" Waldemar Łubniewski, rzecznik prokuratury Okręgowej w Sosnowcu. Śledztwo zostało przedłużone do 7 marca.