Wypadek przeżył ojciec i mąż Andrzej Rodak (39 l.). Jemu życie uratowało przydrożne drzewo, od którego samochód się odbił. Był 22 października 2020 r. Miejscowość Gilowice, nieopodal Żywca (woj. śląskie).
Pan Andrzej został sam z drugą córcią Ritą (4 l.). - To był bardzo ciężki okres dla mnie, dla córki. Rita miała rok i 2 miesiące, gdy straciła mamę. Wczoraj skończyła 4 lata. Jeździmy na cmentarz, ale ona jeszcze wszystkiego nie rozumie, chciała mamę zaprosić na urodziny… Rita to jest dla mnie taki promyk nadziei, dzięki niej się człowiek nie załamał po tym wszystkim. Moja żona była w ciąży, było już bicie serca. Gdyby była dziewczynka to została by Łucją, chłopiec miał być Arturem. Kończyliśmy pięterko, mieliśmy plany, mieliśmy żyć. On to zabrał. Zabrał marzenia, rodzinę, żonę, dzieci, siostrę, mamę - mówi drżącym głosem pan Andrzej.
Jego gorycz jest tym większa, że wyrok nie należy do surowych, a winowajca nawet jeszcze nie odsiedział jednego dnia w celi. Mimo że werdykt jest prawomocny. - Od prawie trzech lat o to walczę. Ten człowiek dalej cieszy się wolnością, żyje, pracuje, próbuje wywinąć się od więzienia. Robi wszystko, by tam nie trafić – denerwuje się wdowiec.
S. próbował wyłgać się od celi, powołując się m.in. na swój stan zdrowia. Najpierw złożył w Sądzie Rejonowym w Żywcu wniosek o odroczenie wykonania kary i sąd go uznał. Zażalenie na taką decyzję złożył prokurator. Sąd wyższej instancji przyznał rację prokuratorowi. Krzysztof S. miał iść do celi. Tymczasem on już drugiego dnia złożył nowy wniosek. Nieco rozszerzony o kolejne schorzenia, które go dotknęły. Wówczas SR w Żywcu powołał dwóch biegłych lekarzy, którzy mają sporządzić opinie o stanie zdrowia Krzysztofa S. i postanowił wstrzymać wykonanie kary do tego czasu. Na tę decyzję ponownie zostało złożone zażalenie.
W środę zajął się nim Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej. I uznał, że decyzja żywieckiego sądu była, już po raz drugi, błędna. Stwierdził, że nie ma żadnych powodów, by wstrzymać wykonanie kary do czasu sporządzenia opinii biegłych. Decyzja jest prawomocna i teraz Krzysztof S. powinien trafić za kraty.
Orzeczenia sądu słuchał Andrzej Rodak, ale on sam wciąż nie dowierza, że sprawca śmierci jego bliskich trafi za kraty. - Ulgę poczuję, gdy rzeczywiście trafi do celi. Gdy odczuje, że ma jakąś karę, gdy dotrze do niego, co zrobił - wyrzuca na gorąco z siebie pan Andrzej.
Jego obawy nie są bezpodstawne – sąd w Żywcu ma niedługo zająć się ponownie sprawą gdy tylko otrzyma od biegłych opinie o stanie zdrowia Krzysztofa S.
Listen on Spreaker.