Klub Kardiochirurgów Polskich uderza w Mariana Zembalę. "W końcu się doigrał"
O tym, że "Zembala w końcu się doigrał", można wyczytać w licznych komentarzach zamieszczonych w mediach społecznościowych. To efekt fali po liście Klubu Kardiochirurgów Polskich, którzy wytknęli legendarnemu profesorowi niefortunne wypowiedzi w telewizji. "Nie zgadzamy się i nie akceptujemy pouczań Pana Profesora. Prosimy przestać nas pouczać o etyce i moralności oraz zaprzestać autoreklamy z dyskredytowaniem innych", czytamy w liście. Klub Kardiochirurgów Polskich to działające od kilku dekad stowarzyszenie, które skupia najbardziej utytułowanych lekarzy tej specjalności. Wśród nich jest także prof. Marian Zembala. - List, jaki skierowali do niego koledzy, jest niewątpliwie wydarzeniem bez precedensu, nie tylko w historii klubu, ale być może w ogóle w najnowszych dziejach polskiej medycyny. Nigdy dotąd nie zdarzyło się bowiem, by profesorowie w tak ostrych słowach zamanifestowali swoje oburzenie i wystąpili przeciw koledze, zarzucając mu przy tym otwarcie naruszenie zasad etyki lekarskiej - pisze "Gazeta Wyborcza".
Polecany artykuł:
Klub Kardiochirurgów Polskich uderza w Mariana Zembalę. Wystąpienia lekarza "zirytowały" kolegów
Członkowie klubu nie komentują sprawy, bo list "wyciekł przypadkowo". - Tak przynajmniej można wnioskować z pogłosek w branży. Ale list wskazuje na to, że irytację wśród kolegów Zembali mogły wywołać wystąpienia w mediach i słowa, których używał w telewizji. - 29 października prof. Marian Zembala udzielił wywiadu telewizji Polsat, w którym szeroko mówił o ECMO i swoich zasługach w jego wprowadzaniu w Polsce. Powiedział też o zabiegu przeprowadzonym przez syna. - Wobec odmowy w innym ośrodku uratowaliśmy młodego człowieka – mówił prof. Zembala", podaje "Wyborcza". Wspomnienie o odmowie wywołały poruszenie, ponieważ - jak ustaliła "GW" - szpital wcale nie odmówił, a wstrzymał się z decyzją z uwagi na ważne przesłanki.
Klub Kardiochirurgów Polskich uderza w Mariana Zembalę. "Polityczne zaangażowanie"
To z kolei wywołało serię maili profesora Zembali i słów jego syna, które lekarze odebrali jako pouczenia i autopromocję. „Wyznaczone zwyczajowo ramy zachowań dozwolonych w zawodzie lekarskim i w sferach pozazawodowych traktować należy jako święte i nienaruszalne. Oczywistym staje się przeto, że komentowanie publiczne w mediach na forach społecznościowych sukcesów własnych i publiczne deprecjonowanie innych jest niedopuszczalne" - napisano w liście do prof. Zembali. - Nie zgadzamy się i nie akceptujemy pouczań Pana Profesora (…) Prosimy zatem paternalistycznie nas nie pouczać (…) Starsi Koledzy, nasi nauczyciele, zasługują na szacunek, a nie na zaliczanie do „gawiedzi”. W polskim języku gawiedź znaczy to samo co motłoch, hołota, hałastra, tłuszcza - podkreślili autorzy listu.
Chwalenie premiera RP Mateusza Morawieckiego przez Zembalę, co do sposobu radzenia sobie Polski z pandemią koronawirusa, lekarze uznali także za polityczne zaangażowanie i skrytykowali go za to. Na koniec zaznaczyli: "Prosimy przestać nas pouczać o etyce i moralności oraz zaprzestać autoreklamy z dyskredytowaniem innych".