2,5-letni chłopiec wypadł z balkonu w Bielsku-Białej. Trafił do szpitala w Katowicach
Tragedia rozegrała się na jednym w Bielsku-Białej. Około południa malutki chłopczyk runął z balkonu na piątym piętrze. Dziecko upadło na krzaki i trawę, które jak przekazali policjanci mogło to nieco zamortyzowały upadek.
- Na miejscu lądował śmigłowiec LPR, czynności są w toku. Na miejscu zdarzenia pracują policjanci, przesłuchiwani są świadkowie, sąsiedzi, sprawdzany jest monitoring. Obecnie jest zbyt wcześnie, by potwierdzić jakiekolwiek informacje dotyczące dziecka, czy to dotyczące jego stanu, czy wieku - przekazał w rozmowie z "Super Expressem" oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej, st. sierż. Sławomir Kocur.
Śmigłowiec LPR lądował na niezwykle trudnym terenie. Na miejsce skierowano grupę dochodzeniowo-śledczą wraz z technikiem kryminalistyki. Gdy na miejsce dotarły służby,chłopiec był przytomny. Jak informują lokalne media, dziecko przed startem śmigłowca został wprowadzone w stan śpiączki farmakologicznej.
Chłopiec został przetransportowany do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
Dziecko jest w naszym szpitalu w bardzo ciężkim stanie. Chłopiec przebywa na oddziale intensywnej terapii. Został wprowadzony przez lekarzy w stan śpiączki farmakologicznej- przekazała w rozmowie z "Super Expressem" Wojciech Gumułka, rzecznik GCZD w Katowicach.
W chwili zdarzenia chłopczyk był pod opieką dziadków, w pewnym momencie stracili je z pola widzenia. To babcia miała dostrzec chłopca leżącego na trawniku. Wyszła na balkon, gdy się wychyliła dostrzegła dziecko.
Polecany artykuł: