– Dlaczego lekarze nie chcą pracować w pogotowiu ratunkowym? Bo gdzie indziej mogą zarobić więcej. W pogotowiu dostanie 60 zł brutto za godzinę, w przyszpitalnych – 100 zł, a gdy zatrudni się w szpitalnym oddziale ratunkowym, to ma płacone i 140 zł za godzinę. Pominę to, że praca w pogotowiu bywa niebezpieczna, a ta na SOR nie ma takich minusów – wyjaśnia skrótowo Michał Kucap, wicekierownik Szkoły Ratownictwa Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach.
W opinii środowiska medycyny ratunkowej prędzej czy później z systemu Państwowe Ratownictwo Medyczne (PRM) znikną karetki „S”. Wiosną tego roku podczas Kongresu Wyzwań Zdrowotnych b. wiceminister zdrowia w latach 2016-2018 dr Marek Tombarkiewicz przypomniał, że w pierwszej wersji ustawy o PRM nie było mowy o „eskach”. – Ostatecznie pozostaliśmy przy karetkach S, jednak wyraziłem zgodę na to, aby zamieniać karetki S na P. Cóż z tego, że mieliśmy wykazywane karetki S, skoro niektóre doraźnie nie mogły jeździć, bo nie było obsad lekarskich dla tych zespołów.
Jeśli nic w prawie nie zmieni się, to po 2020 r. w zespołach „S” mogą pracować lekarze mający wyłącznie specjalizację z medycyny ratunkowej lub będący w trakcie specjalizowania się. Specjalizacja trwa 6 lat i zarobkowanie w niej jest ograniczone, taki lekarz nie będzie prowadził prywatnej praktyki. Chętnych do pracy w pogotowiu będzie jeszcze mnie niż jest teraz. Czy to oznacza, że ucierpią na tym pacjenci? – Ratownicy wykonują procedury ratujące życie, natomiast lekarz, mając doświadczenie lekarskie i możliwości diagnostyczne, powinien być wykorzystany tam, gdzie jest jego miejsce, czyli na SOR, a nie w karetce, gdzie ma do dyspozycji dokładnie taki sam sprzęt jak ratownik – podkreśla Artur Borowicz, dyrektor WPR w Katowicach. Dodajmy, że w państwach Europy Zachodniej w karetkach nie ma lekarzy. W Wielkiej Brytanii system oparty jest na pracy ratowników, którzy w szczególnych przypadkach konsultują się z lekarzem za pośrednictwem transmisji wideo.
– Możliwe, że to jest rozwiązanie dla PRM. Tylko wtedy też trzeba będzie zapłacić lekarzowi tyle, by mu opłacało się pracować w pogotowiu, a nie na SOR – zauważa Michał Kucap. Dodajmy, że opinia o tym, że bez lekarza w pogotowiu ani rusz, sięga czasów minionych. Wówczas w nocy o północy z rozbitą głową szło się, w nocy o północy, do siedziby pogotowia, a nie do szpitala. Wtedy, faktycznie lekarz był w pogotowiu niezbędny.
Polecany artykuł: