Kamil nie zostanie wybudzony ze śpiączki. Pojawiły się komplikacje
8-letni Kamil od 3 kwietnia znajduje się w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Chłopiec został przez lekarzy wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, co pozwala lekarzom leczyć jego rany oparzeniowe, tak by chłopiec nie czuł bólu. Jeszcze na początku bieżącego tygodnia, lekarze rozważali wybudzenie chłopca ze śpiączki. Niestety. To się nie wydarzy.
- Wybudzanie Kamilka zostało wstrzymane z powodu kolejnych problemów infekcyjnych. Długo nie leczone, rozległe oparzenia powodują zakażenie organizmu chłopczyka, połączone z niewydolnością wielonarządową. Przy poważnym przebiegu choroby oparzeniowej takie problemy występują często, ale są do przezwyciężenia - przekazało Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka, w piątek, 28 kwietnia.
Kamilek pozostaje w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej terapii. Najbliższy czas lekarze poświęcą na ustabilizowanie stanu zdrowia chłopca.
Przypominamy. Kamil został przetransportowany do szpitala w Katowicach śmigłowcem. Chłopiec był w ciężkim stanie. Miał poparzone 25 procent małego ciałka. Głowę, klatkę piersiową i ręce. Z tymi nieleczonymi ranami oparzeniowymi, chłopczyk cierpiał nawet przez 7 dni. Dziecko było brudne, zaniedbane i maltretowane w bestialski sposób. Za gehenną chłopca stoi jego ojczym, 27-letni Dawid B. Mężczyzna przypalał chłopca, papierosem, polewał wrzątkiem, a następnie rzucił na rozpalony piec kaflowy w kuchni. Chłopczyk miał także nieleczone złamania kończyn. Mężczyzna usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa chłopca, a także maltretowania go ze szczególnym okrucieństwem. Decyzją sądu Dawid B., trafił do aresztu. Zarzuty usłyszała także Magdalena B., matka chłopca. Ona także została tymczasowo aresztowana. Zarzuty usłyszeli także ciotka i wujek chłopca, którzy mieszkali z rodziną Kamila pod jednym dachem.