Na tropie afery z Henrykiem Kanią, byłym szefem zakładów mięsnych sygnowanych jego nazwiskiem, których siedziba mieści się w Pszczynie (woj. śląskie), jest dziennikarka "Rzeczpospolitej". Prokuratura regionalna w Katowicach potwierdziła tej redakcji, że szef Zakładów Mięsnych Henryk Kania oraz wieloletni szef rady nadzorczej tej giełdowej spółki – jest oficjalnie poszukiwany.
Ustalenia śledczych są szokujące. Wynika z nich, że już w marcu 2020 r. za Kanią wydano krajowy list gończy, co oznacza, że może być poszukiwany tylko w Polsce. - Może to nieco dziwić, z uwagi na to, że Henryk Kania informował w październiku, że przebywa „w swoim domu za granicą”, gdzie od wielu lat miał mieszkać, a nawet mieć status rezydenta - podaje "Rzeczpospolita".
Zakłady Mięsne założone zostały przez ojca biznesmena już w 2003 roku. Kiełbasiane imperium z Pszczyny rozsyłało swoje wyroby do wielu popularnych sieci handlowych, spółka sponsorowała też np. drużyny piłkarskie i zatrudniała ponad dwa tysiące osób.
- W 2014 r. Kania oddał fotel prezesa Grzegorzowi M., który we wrześniu został aresztowany przez CBŚP, a sam zajął fotel przewodniczącego rady nadzorczej. Na stanowisko prezesa spółki Henryk Kania wrócił w czerwcu 2019 r., gdy sama spółka złożyła wniosek o otwarcie przyspieszonego postępowania układowego - podaje "Rzeczpospolita".
We wrześniu, jak pisały media, prezes miał "zniknąć". Plotki głosiły, że wyjechał za granicę. W końcu w październiku Kania oskarżył o zmowę nadzorcę sądowego, banki, Cedrob i śląski wymiar sprawiedliwości. Jak mówił w rozmowie z "Business Insider", chodziło o zniszczenie Henryka Kani i przejęcie zakładów.
Ostatecznie nie zdradził, gdzie obecnie przebywa. Potwierdził jednak, że jest to miejsce poza granicami Polski, o którym "dobrze wie prokuratura". Lista zarzutów wobec Zakładów Mięsnych Henryka Kani jest długa.
- Podejrzewani są o to, że spółka wymieniała się 5,5 tysiącami pustych faktur ze swoją spółką zależną Rubin Energy o łącznej wartości ponad 740 mln zł, a także wyłudzenie zwrotu podatku VAT na kwotę blisko 28 mln zł. Zarząd spółki miał też narazić Skarb Państwa na straty ponad 40 mln zł w latach 2016-2019 z tytułu podatku VAT. Podejrzenie o popełnieniu przestępstwa na jego szkodę zgłosił też Alior Bank - wylicza "Rzeczpospolita".
Śledztwo w sprawie trwa. Niewykluczone, że list gończy zostanie rozszerzony i zmieni formę z krajowego na międzynarodowy.