Na facebookowym fanpage'u nakolkach.com, łamiącym stereotypy związane z niepełnosprawnością pojawił się we wtorek filmik, na którym widać jak wózek inwalidzki, który powinien zostać jak najszybciej podstawiony niepełnosprawnemu dziecku zaraz po opuszczeniu przez niego samolotu, znajduje się... na taśmie bagażowej.
Ludzie komentujący nagranie wyrażali oburzenie oraz solidarność z autorką posta, panią Marzeną. Jak pisze autorka posta na nakolkach.com, zdarzenie miało miejsce tej nocy o 1. Wtedy właśnie rodzina wracając z wakacji, wylądowała na lotnisku w Katowicach.
>>> Bytom: 20-latek wjechał w drzewo, miał 2 promile alkoholu we krwi. On i jego pasażerowie w ciężkim stanie trafili do szpitala [ZDJĘCIA] <<<
Zwykle wózek jej niepełnosprawnego syna jest podstawiany na płycie lotniska tuż przy schodach prowadzących do wejścia samolotu. Tym razem jednak tak nie było. Rodzice niepełnosprawnego dziecka musieli więc sami przenieść je do miejsca kontroli paszportów, a wózek pojawił się dopiero na taśmie bagażowej. W takim miejscu mógł również ulec uszkodzeniu.
"Wózki inwalidzkie [...] będą oddane właścicielowi jak najbliżej wyjścia z samolotu"
Sytuacja, której doświadczyła pani Marzena, nie powinna mieć miejsca i nie jest standardową procedurą. Jak czytamy na stronie katowickiego lotniska: "Wózki inwalidzkie oraz inny sprzęt wspomagający przemieszczanie się zawsze mają pierwszeństwo przy wyładowywaniu bagaży i będą oddane właścicielowi jak najszybciej i jak najbliżej wyjścia z samolotu, zgodnie z przepisami."
>>> Zostali związani i dotkliwie pobici. Napastnicy grozili, że zabiją ich kilkuletnie dziecko! <<<
Jak zareagowało katowickie lotnisko?
Jak całą sytuację komentuje Piotr Adamczyk z działu komunikacji i promocji Airport Katowice, lotnisko nie ponosi odpowiedzialności za zaistniałą sytuację. Za tego typu obsługę pasażerów odpowiadają firmy, którym takie zadania są zlecane. Adamczyk potwierdził jednak, że zdarzenie nie powinno mieć miejsca i odpowiedzialnej za nie firmie zostanie zwrócona uwaga.
"Zachowano wszelkie niezbędne procedury"
Skontaktowaliśmy się również z firmą odpowiedzialną za rozładunek samolotu. Jak poinformował nas Sebastian Grochala, przedstawiciel LS Airport Services, firma zachowała wszelkie niezbędne procedury. Jak relacjonuje Grochala, na lotnisku, na rodzinę czekał pracownik z wózkiem, bowiem pracownicy otrzymali wcześniej informację o tym, że na pokładzie samolotu znajduje się niepełnosprawna osoba.
Jak przekazuje przedstawiciel LS Airport Services, rodzina najprawdopodobniej nie zauważyła pracownika lotniska, dlatego wzięła dziecko na ręce i udała się w miejsce odbioru bagażu. Grochala dodaje także, że wózek, gdy nikt się po niego nie zgłosił, został umieszczony na taśmie bagażowej tak, aby nie uległ zniszczeniu.
Jak wynika z naszych informacji, przedstawiciele firmy LS Airtport Services oraz katowickiego lotniska skontaktowali się już z Panią Marzeną, w celu wyjaśnienia zaistniałej sytuacji. Komentarz pani Marzeny odnośnie stanowiska firmy znajdziecie poniżej.