Jako pierwszy o sprawie poinformował serwis Katowice Dziś. Wedle relacji portalu mieszkańcy budynku przy ul. Warmińskiej w Katowicach uskarżali się na okropny fetor. Wersje były różne - najczęściej mówiono o awarii kanalizacji. Okazało się, że źródło smrodu znajduje się w jednym z mieszkań. Gdy na miejsce po raz pierwszy przyszli pracownicy administracji, nie zostali wpuszczeni. Po kilkunastu dniach, gdy przykry zapach utrzymywał się nadal, poszli do mieszkania po razu drugi. Tym razem udało się wejść do środka. Pracownicy administracji sprawdzili kratki wentylacyjne w kuchni i łazience, a także drożność kanalizacji. Za trzecim razem, kiedy zgłoszenie dotyczyło ogromnej ilości much na szybach mieszkania, dokonali makabrycznego odkrycia. Odziani w specjalne kombinezony pracownicy administracji zauważyli leżące na łóżku zwłoki kobiety. Okazało się, że to matka lokatorki. - Ona nadal żyje - twierdziła kobieta. Ale to nie była prawda. Zwłoki znajdowały w stanie rozkładu...
Wybory w USA. Zabawny żart kabareciarzy! Prezydent Żor lepszy niż Trump
O szczegółowe informacje w tej sprawie poprosiliśmy Agnieszkę Żyłkę, rzeczniczkę Komendy Miejskiej Policji w Katowicach. - Do znalezienia zwłok doszło 23 października. Pracownicy administracji zauważyli ciało 90-letniej kobiety w stanie rozkładu. Jej 57-letnia córka nie była w stanie wytłumaczyć, dlaczego nie doszło do pochówku zmarłej. Ciało zostało zabezpieczone. Konieczna będzie sekcja zwłok, która wyjaśni przyczynę śmierci kobiety. Sprawa jest prowadzona pod nadzorem prokuratury - mówi oficer prasowa policji. Jednocześnie dementuje plotki, że ciało leżało w mieszkaniu od dwóch lat. Jak długo tam przebywało? To wyjaśnią czynności prowadzone przez biegłego.