Kobieta została oskalpowana w wyniku wkręcenia jej włosów do maszyny typu składarko-sklejarka w zakładzie produkcji kartonów. Bezpośrednio po wypadku trafiła najpierw do Szpitala Powiatowego w Radomsku, gdzie ją opatrzono i zabezpieczono jej skalp. Stamtąd przetransportowano ją karetką do Narodowego Instytutu Onkologii w Gliwicach. Trafiła wprost na salę operacyjną, pod opiekę lekarzy z Kliniki Chirurgii Onkologicznej i Rekonstrukcyjnej kierowanej przez prof. Adama Maciejewskiego. "Przed podaniem narkozy była przytomna i świadoma, gdzie się znajduje. Nie pytaliśmy ją, co się stało, zdając sobie sprawę, jak bardzo traumatyczne było to dla niej przeżycie. Cały czas była z nami w kontakcie" – relacjonuje prof. Łukasz Krakowczyk, który operował pacjentkę wraz z prof. Adamem Maciejewskim.
Gliwice: Maszyna oskalpowała kobietę. "Zabieg był bardzo rozległy"
Zabieg był bardzo rozległy, ponieważ kobieta straciła całą owłosioną skórę głowy oraz skórę czoła, włącznie z brwiami, powiekami górnymi, częścią skóry nosa aż do linii uszu, a z tyłu głowy aż po linię karku. Chirurdzy musieli najpierw przy pomocy mikroskopu znaleźć w skalpie naczynia tętnicze i żylne, żeby zespolić je potem z naczyniami głowy. Bez znalezienia tych naczyń zabieg replantacji skalpu nie ma szans powodzenia, bo nie udałoby się przywrócić ukrwienia skalpu. "W przypadku zabiegów replantacji skalpu kluczowy jest czas od momentu urazu do przywrócenia ukrwienia" – tłumaczy prof. Adam Maciejewski.
Na szczęście prof. Adamowi Maciejewskiemu i prof. Łukaszowi Krakowczykowi udało się znaleźć dwie tętnice i dwie żyły, co – jak zgodnie podkreślają – było ogromną zasługą Szpitala Powiatowego w Radomsku, w którym wykonano u pacjentki podstawowe badania wykluczające m.in. uraz kręgosłupa i mózgu, jednocześnie błyskawicznie kontaktując się z Narodowym Instytutem Onkologii w Gliwicach. Na pochwałę zasługuje ich zdaniem również zespół pogotowia, który odpowiednio zabezpieczył zerwany skalp, umieszczając go w lodzie, oraz sprawnie i bezpiecznie przetransportował go wraz z pacjentką do Gliwic.
Gliwice: Maszyna oskalpowała kobietę. Współpraca dwóch zespołów lekarzy
Na bloku operacyjnym Narodowego Instytutu Onkologii na 39-latkę czekały już dwa zespoły lekarzy. Profesorowie Adam Maciejewski i Łukasz Krakowczyk zajęli się głową pacjentki i poszukiwaniem na niej naczyń, żeby połączyć je z naczyniami skalpu, natomiast drugi zespół lekarzy pobierał w tym czasie fragment żyły z jej przedramienia, niezbędny do wykonania tzw. wstawki żylnej, umożliwiającej połączenie naczyń głowy i skalpu.
"Po lewej stronie wykonaliśmy zespolenie tętnicze i wpuściliśmy krew do skalpu, a następnie połączyliśmy żyłę. Osiągnęliśmy w ten sposób połowę sukcesu, przywracając krążenie w skalpie. Kolejnym krokiem było połączenie żyły, tętnicy i naczyń skroniowych z drugiej strony. Na koniec zostało nam już tylko dopasowywanie skóry odpowiednimi warstwami w okolicy nosa, powiek, skroni, potylicy i karku oraz szycie" – wyjaśnił prof. Łukasz Krakowczyk.
Gliwice: Maszyna oskalpowała kobietę. Lekarze dokonali cudu
Zabieg przeprowadzono 24 lutego, trwał około 6 godzin. Pacjentka została wybudzona dopiero po dwóch dniach, a w tym czasie była utrzymywana w sedacji, która pomogła jej przetrwać największy kryzys. Jest cały czas pod opieką psychologa. "Pacjentka czuje się już dobrze i w najbliższych dniach wróci do domu. Skalp jest +żywy+ i ładnie się goi" – ocenia kierujący oboma zespołami lekarzy prof. Adam Maciejewski.
Zdaniem lekarzy blizny pooperacyjne nie będą w przyszłości bardzo widoczne. Był to już trzeci zabieg replantacji skalpu u pacjentów dorosłych, który został wykonany przez chirurgów Kliniki Chirurgii Onkologicznej i Rekonstrukcyjnej Narodowego Instytutu Onkologii w Gliwicach. Dwa poprzednie nie były jednak aż tak rozległe. Jak podkreślają zgodnie gliwiccy specjaliści, 39-letnia kobieta miała dużo szczęścia, że tak sprawnie została przekazana do ośrodka mającego ogromne doświadczenie w zabiegach z zakresu mikrochirurgii. (PAP)