- Wszystko zaczęło się zaraz po ślubie. Zacząłem je robić z potrzeb serca. Na początku to były pisanki dla teściowej i najbliższej rodziny. - Przy ich robieniu pilnie asystowała mi moja kochana żona Helena (57 l.). Z czasem przerodziło się to w prawdziwą pasję - opowiada 57 - latek. Za chwilę mija trzydziesta piąta rocznica ślubu, więc małżeństwo trochę już tych pisanek zrobiło.. - Przez te wszystkie lata mój kunszt pisankowy się rozwinął. Widzę różnicę w tym jak było na początku, a jak jest teraz. Co roku starałem się coś wzbogacić. Wiadomo to delikatna materia, trzeba więc wszystko bardzo misternie i powoli dłubać. Wyszkoliłem się też w cierpliwości, a to nawet małżeństwu pomogło - śmieje się pan Andrzej.
Na pisankach można zaobserwować grę światłocienia. To specjalna sztuka, którą uzyskuje się za pomocą nożyka, którym wycina się linie cieńsze bądź grubsze aby uzyskać jak najlepszy efekt. Im bardziej zbliżone do rzeczywistości tym ładniejsze.
- Zdawałem kiedyś na Akademię Sztuk Plastycznych, ale się nie udało. To teraz tak sobie rekompensuje zamiłowania artystyczne - mówi Katowiczanin.
Pan Andrzej pół życia przepracował na kopalni, pracując w biurze w administracji, a pisanki stały się dla niego pewnego rodzaju odskocznią. - Co roku powstaje ok. dwudziestu pisanek dla najbliższych, przyjaciół i znajomych, w tym roku nawet do Belgii pojechały - mówi z dumą artysta - emeryt.
Inspiracją dla motywu ozdób wielkanocnych stały się kartki, roślinność, a nawet wspólne małżeńskie wyjazdy.
Pisanki Pan Andrzej zaczyna robić już w styczniu, bo to długi i żmudny proces. Na początku farbuje jajka, naturalnie, w cebuli. Na sam projekt poświęca dwa, trzy dni, bo przecież każda pisanka jest indywidualna i niepowtarzalna. Tutaj każdy ruch musi być przemyślany nie da się niczego wygumkować. Do każdej pisanki wkłada serce. Największym autorytetem,a zarazem najsurowszym krytykiem jest żona, która musi zaakceptować każde takie mini arcydzieło. Dziennie emeryt potrafi poświęcić ok. 6 - 8 godzin na jajko. - Zapominam się zupełnie, tracę poczucie czasu. Najbardziej cieszy mnie to, że inni mnie doceniają, pokazują moje wielkanocne pisanki znajomym, rodzinie. Jeśli do tego, co się robi, wkłada się serce, to wtedy wszystko wyjdzie - dzieli się swoim sukcesem Pan Andrzej.