Wypadek na DK46 pod Janowem. Matka zmiażdżyła auto na drzewie
Takiego koszmarnego finału wycieczki nikt nie miał prawa się spodziewać. W miniony poniedziałek (23.11.2020), ok. godziny 19:00 policjanci pojawili się na miejscu tragicznego w skutkach wypadku. Zginęło 2-letnie dziecko, a dwoje dorosłych strażacy uwolnili z wraku pojazdu - Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że na odcinku drogi między Bystranowicami a Apolonką samochód volvo, którym kierowała 18-latka wypadł z drogi i uderzył w przydrożne drzewo. Wstępne ustalenia śledczych wskazują, że przyczyną tego zdarzenia było niedostosowanie prędkości do panujących na drodze warunków - czytamy w komunikacie Śląskiej Policji.
Kierująca z ogólnymi potłuczeniami oraz 26-letni pasażer z urazem kręgosłupa zostali przewiezieni do szpitala.
Koszmarny wypadek pod Janowem. "Poduszki powinny być włączone"
Dziennikarze "Super Expressu" ustalili, że rodzina mogła wybierać się na wycieczkę, o czym świadczyła znaleziona w pojeździe walizka podróżna. Tymczasem biegły do spraw technik motoryzacyjnych zbadał warunki, w jakich przewożone było maleństwo. Jak poinformował Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, cytowany przez portal tvn.24.pl - siedziało przodem do kierunku jazdy, a poduszki powietrzne były wyłączone.
Policjantka z Częstochowy Sabina Chyra-Giereś potwierdza, że nie doszło do złamania przepisów.
- Poduszki muszą być wyłączone, gdy dziecko podróżuje tyłem do kierunku jazdy. Gdy siedzi przodem, ze względów bezpieczeństwa powinny być włączone, jeśli samochód jest w nie wyposażony. Ale nie jest to obowiązek - mówi rzeczniczka częstochowskiej policji, cytowana przez tvn24.pl.
Rodzinie i najbliższym ofiary składamy wyrazy głębokiego współczucia. Kierowcom nie tylko z regionu przypominamy o ostrożnej jeździe. Apelujemy o zdjęcie nogi z gazu i zachowanie odpowiedniego poziomu koncentracji.