Filip Cholewa ma kilka miesięcy i przed sobą najważniejszą walkę - o życie. Chłopiec cierpi na rdzeniowy zanik mięśni (SMA). Podczas szczepienia w szóstym tygodniu życia Filipka jedna z lekarek zauważyła, że coś jest nie tak z napięciem mięśniowym. Wtedy rodzice dowiedzieli się o chorobie. - Mamy to szczęście w nieszczęściu, że nasz synek urodził się rok po wprowadzeniu nowatorskiej terapii genowej, z której w Polsce skorzystało już kilkanaścioro dzieciaczków - piszą nietracący nadziei rodzice. Problem polega jednak na tym, że jej koszt to bagatela kilka milionów złotych.
- Nasz Filipek przed świętami Bożego Narodzenia przyjął czwartą dawkę leku refundowanego w Polsce. Codziennie uczęszczamy z synem na rehabilitację i ćwiczymy w domu, żeby choroba nie odebrała już nic więcej. Niestety, mimo wspólnej ciężkiej pracy, Filipek nadal nie jest w stanie sam utrzymać główki. Znacznie utrudnia mu to jedzenie, dlatego musi otrzymywać same wodniste pokarmy - opisują ostatnie miesiące rodzice chłopca. Filipek waży zaledwie 5,5 kilograma. To malutko jak na dziecko w jego wieku. Chłopiec bardzo szybko się męczy. Ma spore trudności z poruszaniem kończynami. Tylko droga terapia może mu pomóc.
- Nasze maleństwo w dalszym ciągu ma problemy z oddychaniem i musi być prawie cały czas wentylowany przez respirator, który poprawia wydolność jego płuc i ułatwia oddychanie. Niestety Filipek nie ma czasu. Choroba nie czeka i nie odda tego co już zabrała. Dziękujemy za dotychczasowe wsparcie, zrozumienie, życzliwość i okazane wsparcie. Bardzo prosimy o pomoc w zebraniu brakujących jeszcze 7 milionów - apelują rodzice chorego chłopca.
Zbiórka na rzecz Filipka Cholewy trwa na stronie siepomaga.pl >>> Link do zbiórki na rzecz Filipka [KLIKNIJ TUTAJ]