O Filipku z Jankowic pisaliśmy w lutym tego roku. Chłopiec chorował na rdzeniowy zanik mięśni (SMA). Sprawa wyszła na jaw, gdy w szóstym tygodniu życia lekarka zauważyła u niego niepokojące objawy związane z napięciem mięśniowym. Rodzice chłopca zbierali na terapię genową. Jest to metoda nazywana najdroższym lekiem świata. Kosztuje ponad 9 milionów złotych. Rodzice poruszyli niebo i ziemię. Organizowano zbiórki, licytacje. Kwota na portalu siepomaga.pl rosła każdego dnia. Niestety, w środę (15 grudnia) przekazano najstraszniejszą z wiadomości.
- W daleką podróż zabrał Cię Bóg. Jedną nadzieję nam dając, że kiedyś przekroczą, też Niebios próg, Ci, którzy tutaj w bólu zostali - zaczyna się wpis umieszczony na profilu społecznościowym poświęconym chłopcu. - Nasze życie straciło sens, straciliśmy nasze szczęście bezpowrotnie. Dziś o godzinie 13.35 odszedł nasz ukochany Filipek. Przyczyną śmierci było nagłe pęknięcie krwiaka w brzuszku, który niestety pomimo wielu badań nie został wcześniej wykryty i nie dawał żadnych objawów - napisali w środę 15 grudnia rodzice Filipka. Jednocześnie dodali, że nie są w stanie pozbierać myśli. Zaapelowali, by nikt nie przysyłał im prywatnie kondolencji. - Prosimy nie zadawajcie pytań, nie piszcie prywatnych kondolencji to zbyt bolesne...Prosimy o modlitwę za duszyczkę naszego synka - dodali.