„Chcemy powtórzyć niesamowitą atmosferę, jaka panowała w zeszłym roku i zamierzamy to zrobić z podwójnym rozmachem!” - jeszcze przed wydarzeniem zapowiadali organizatorzy Marszu Równości w Katowicach. W manifeście opublikowanym dzień przed marszem stwierdzono: „W roku, w którym słyszymy o tęczowej zarazie, potworze gender, samorządowych strefach wolnych od ideologii LGBT, pomimo że LGBT to nie ideologia to My. Kiedy petardy mieszają się z wyzwiskami i śliną, chcemy zaapelować do nas tu dziś stojących i do Was krzyczących w oddali: „Mniej złości, więcej miłości!”.
– Nie zgadzamy się na adopcję przez małżeństwa homoseksualne oraz na inne postulaty marszu LGBT. Nie chcemy też przede wszystkim tego, aby doszło do kolejnych profanacji jakie miały miejsce w Gdańsku, Warszawie oraz Częstochowie – powiedział nam Łukasz Kolada z Młodzieży Wszechpolskiej Okręgu Śląskiego.
Marsz ruszył z Placu Sejmu Śląskiego i przez centrum miasta, przez Rondo, dotarł na plac przed Pomnikiem Powstańców Śląskich. Według policji uczestniczyło w nim 2 tys. osób. Porównując to zgromadzenie do organizowanych wcześniej, np. przez związki zawodowe, można zaryzykować stwierdzenie, że maszerujących było więcej. Może nie tyle, ile podali jego organizatorzy (6 tys.), ale znacznie więcej niż oszacowała to policja. A w sobotę policji było w Katowicach co niemiara. Tylko pod Pomnikiem Powstańców stało 16 „transporterów” z funkcjonariuszami prewencji. Drugie tyle policyjnych samochodów, albo i więcej, krążyło po mieście.
Nad Katowicami latał policyjny helikopter. Wbrew wcześniejszym „prognozom” maszerujących nikt nie atakował, nie obrzucał kamieniami itp. Policja wylegitymowała kilkunastu potencjalnych przeciwników marszu. Policyjny zespół antykonfliktowy musiał interweniować tylko raz i to w drobnej sprawie. Trzeba jednak podkreślić, że wielu katowiczan było zdenerwowanych tym, że przez parę godzin centrum było zablokowane dla komunikacji miejskiej. Ruszyła ona dopiero po 16., kiedy deszcze przerwał imprezę na placu przed Pomnikiem Powstańców.
Marsz Równości w Białymstoku. WIDEO: