W Parczewie ludzie modlą się do Jezusa na drzewie
"To wzruszające, ja też płakałam. Łzy same się cisnęły, ciarki przechodziły. Ja wierzę, że to jest siła Boża" - tak ludzie reagują na cud w Parczewie. To właśnie tam na drzewie przy jednym z bloków ludzie dojrzeli twarz Jezusa. - To twarz Jezusa Chrystusa, nie mam wątpliwości - uważa pani Bożena, mieszkanka Parczewa.
- Coś nam nasz Bóg chce powiedzieć. Ja... boję się wojny - mówi inna mieszkanka. I choć ks. kan. Jacek Świątek, rzecznik prasowy siedleckiej kurii diecezjalnej mówi wprost, żadnego cudu tu nie ma, to mieszkańcy Parczewa i tak przychodzą i modlą się przy drzewie.
W Częstochowie Matka Boża objawiła się na 40-letniej sośnie
Nie tylko w Parczewie doszło do "objawienia". Mało kto pamięta, ale w 2012 roku w Ostrowach pod Częstochową, w lesie dostrzeżono na jednym z drzew wizerunek Matki Boskiej. Pielgrzymi oznakowali szlak prowadzący do Matki Boskiej czerwonymi wstążkami. Prawie sucha 40-letnia sosna, przepasana czarnym różańcem, stała za głębokim wykopem. Z daleka na pniu, w miejscu obciętej gałęzi, było widać zarys Czarnej Madonny.
- Wygląda jak nasza Matuchna z Częstochowy, jest piękna i cudowna - mówiła wówczas w rozmowie z Super Expressem Genowefa Drab (63 l.) z Miedźna. - Ma ciemną, poważną twarz, widać jej suknię, po lewej trzyma Dzieciątko. Z bliska jej twarz się rozmywa - zaznaczała kobieta.
Rozmodleni wierni są pewni, że są świadkami cudu, a Matka Boska pojawiła się tu, by uzdrawiać ludzi. Jednak zdaniem kłobuckich leśników, to co jedni nazywali cudem i objawieniem, było w rzeczywistości wyciekiem żywicy na sęku i przebarwieniem.
Mimo to proboszcz parafii z Miedzna, nie był tak sceptyczny jak leśnicy. Według księdza, by mówić o cudzie, potrzebne są uzdrowienia, a to może trwać nawet latami. Jednak od 2012 roku nikt nie słyszał o żadnym cudownym uzdrowieniu po gorących modlitwach niesionych w kierunku wizerunku Matki Boskiej na drzewie w Ostrowach.