Kamil w szkole

i

Autor: Facebook/Szczyty Alienacji Rodzicielskiej; archiwum prywatne

Sprawę bada prokuratura

Matka powiedziała, że Kamil "oparzył się herbatką". Szkoła nie poinformowała nikogo. "Nie było podstaw"

2023-06-13 10:03

Dzień po tym, jak Dawid B. skatował 8-letniego Kamilka w Częstochowie, matka chłopca poinformowała jego szkołę, że nie przyjdzie na zajęcia. Powiedziała nauczycielce, iż jej syn "poparzył się herbatką". Szkoła nakazała matce wizytę u lekarza. Magdalena B. poinformowała, że była z dzieckiem u doktora i smaruje go maścią. Dlaczego nikt z Zespołu Szkół Specjalnych nr 28 w Częstochowie nie powiadomił policji, kuratora, sądu bądź MOPS o tym zdarzeniu? Przecież trzy tygodnie wcześniej Kamil przyszedł z widocznymi obrażeniami do placówki. Czy to nie był moment, aby bić na alarm? Mamy komentarz szkoły.

Kamil był uczniem Zespołu Szkół Specjalnych nr 28 w Częstochowie we wrześniu 2022 roku oraz od 1 marca 2023 roku. W okresie, gdy nie uczęszczał do placówki, przebywał z rodziną w Olkuszu. Już tydzień po powrocie do częstochowskiej placówki na ciele Kamilka były widoczne obrażenia powstałe na skutek znęcania się nad chłopcem przez Dawida B. Złamana ręka, sińce, rozbita warga. Zdjęcia ze szkoły mówiły wszystko. Wysłaliśmy wówczas zapytanie do ZSS nr 28 w Częstochowie dotyczące tej konkretnej sytuacji. Placówka przekazała nam oświadczenie. Jak wynikało z informacji przekazanych przez szkołę, matka Kamilka, Magdalena B. poinformowała szkołę, że obrażenia były skutkiem upadku.Wychowawca klasy natychmiast zobowiązał matkę o pilną konsultację lekarską - czytamy w oświadczeniu. Kamil chodził do szkoły z ręką w gipsie.  - Wychowawca wyraził zgodę pod warunkiem, że ręka jest usztywniona i matka oświadczyła, że nie ma przeciwwskazań lekarskich. Uczeń uczestniczył w zajęciach edukacyjnych z wyłączeniem basenu i zajęć ruchowych - napisała szkoła. Ośmiolatek był na rozmowie z psychologiem. Szkoła poinformowała o zdarzeniu pracownika socjalnego dopiero... 17 marca. Placówka podkreśliła, że opisana sytuacja była jedyną, która w jej ocenie wymagała interwencji.

Szczegóły w naszym tekście: W takim stanie Kamilek z Częstochowy chodził do szkoły. Ujawniono szokujące zdjęcia. "Nikt nic nie widział"

Szkoła Kamilka nie poinformowała nikogo. "Nie było podstaw"

ZSS nr 28 w Częstochowie poinformował nas również, jak wyglądają procedury w szkole w przypadku wystąpienia u dziecka obrażeń, które mogą świadczyć o występowaniu przemocy w rodzinie. Tak wygląda to punkt po punkcie:

  • Wezwanie do wyjaśnienia rodziców lub opiekunów ucznia.
  • Złożenie pisemnego oświadczenia o zdarzeniu.
  • Informowanie o zdarzeniu instytucji wspierających rodzinę.
  • Skierowanie dziecka na rozmowę z psychologiem.
  • W przypadku powtarzających się zdarzeń następuje zgłoszenie do policji i do sądu rodzinnego z prośbą o wyjaśnienie.

Dlaczego istotnej części z wyżej wymienionych procedur nie zastosowano 30 marca, kiedy Kamil nie przyszedł do szkoły? Matka chłopca poinformowała tego dnia, że jej ośmioletni synek poparzył się herbatką, którą wylał młodszy brat. Tymczasem chłopiec został bestialsko skatowany przez ojczyma Dawida B., którego Magdalena B. zwyczajnie kryła.

Szkoła nakazała matce wizytę u lekarza. Dlaczego jednak nie poinformowano o zdarzeniu "instytucji wspierających rodzinę" bądź policji? Przecież trzy tygodnie wcześniej Kamil przyszedł do placówki połamany i posiniaczony! Dlaczego rzekome "oblanie się herbatką" nie wzbudziło podejrzeń, że coś jest nie tak? 25 maja, kilkanaście dni po śmierci Kamila, który nie był w stanie przeżyć skutków tortur, jakie spotkały go z ręki ojczyma, wysłałem pytania w tej sprawie do Zespołu Szkół Specjalnych nr 28 w Częstochowie. Poniżej odpowiedź nadesłana 12 czerwca.

- Informację przekazaną przez matkę, że uczeń oblał się herbatą potwierdził dorosły domownik u którego zamieszkiwała rodzina z zapewnieniem, że jest to niewielkie obrażenie natomiast w tym dniu uczeń miał mieć zajęcia na basenie i zrozumiałe było, że jest to wykluczone żeby w nich uczestniczyć. Matka została zobowiązana do konsultacji lekarskiej (poinformowała wychowawcę w tym dniu o wizycie u lekarza i przepisanych lekarstwach). Szkoła wezwała do wyjaśnienia incydentu matkę. Ze względu na to, że potwierdziła konsultację u lekarza oraz zapewniła w kolejnych dniach (również w sobotę), że dziecko czuje się lepiej i będzie kontaktowała się ze szkołą po niedzieli - nie było podstaw do uruchomiania kolejnych kroków procedury - czytamy w oświadczeniu przekazanym do naszej redakcji.

- Od 01.03.2023r kiedy to rodzina przeniosła się z innego miasta przez 20 dni obecności ucznia w szkole matka była w codziennym kontakcie z wychowawcą, stosowała się do wszystkich uwag i zaleceń. Szkoła była w kontakcie z pracownikiem socjalnym, który miał wgląd w sytuację rodziny i nie zgłaszał żadnych problemów związanych z przemocą w rodzinie. Szkoła nie posiadała informacji o założonej Niebieskiej Karcie dla rodziny ani innych problemach i funkcjonowania jej podczas przebywania w Olkuszu - informuje ZSS nr 28 w Częstochowie.

W takim stanie Kamil chodził do szkoły

Kto zawiódł w sprawie Kamila?

Krajowa Rada Sądownictwa opublikowała sprawozdanie dotyczące funkcjonowania sądów w sprawie Kamila z Częstochowy. Wykazano, że działały one sprawnie, lecz KRTS dopatrzyła się również szeregu zaniechań.  Wiadomo chociażby, że 30 marca do mieszkania przy Kosynierskiej w Częstochowie, gdzie mieszkała rodzina 8-latka, zapukali pracownicy socjalni. Ale nie podjęli próby weryfikacji informacji, jaką przekazała Magdalena B. mówiąc, że Kamil śpi. Dziecko nie zostało również okazane pracownikom socjalnym. KRS stwierdziła także konieczność zmian w systemie opieki społecznej

Szczegóły: Kamilek leżał poparzony, oni stali pod drzwiami. Matka 8-latka powiedziała im, że śpi. "Nie podjęli próby weryfikacji"

Jeśli chodzi o działania szkoły, głos zabrało Kuratorium Oświaty w Katowicach. Potwierdziło ono wersję szkoły, mówiącą o tym, że sytuacja z 8 marca, kiedy Kamil przyszedł z połamaną ręką i siniakami na zajęcia , była jedynym niepokojącym zdarzeniem. 30 marca, po informacji o rzekomym oparzeniu Kamila herbatą, szkoła zobowiązała Magdalenę B., by poszła z dzieckiem do lekarza. Nie zrobiła tego. Przekazała jedynie, że Kamilowi przepisano "dwie maści", a chłopiec wróci na zajęcia po świętach. Cały czas kłamała jak najęta. Z relacji kuratorium wynika także, że 1 kwietnia wychowawca 8-latka wysłał SMS z pytaniem o zdrowie Kamila. Matka chłopca odpisała dopiero 3 kwietnia. Poinformowała, że syn nie chce jeść, dlatego biologiczny ojciec zawiezie go do szpitala. Pan Artur tego dnia odkrył, że dziecko zostało tak naprawdę bezlitośnie skatowane przez ojczyma.

Lekarze walczyli o życie Kamilka przez 35 dni. Dziecko zmarło 8 maja. To, czy i które instytucje zawiodły w tej sprawie, bada Prokuratura Regionalna w Gdańsku, gdzie przeniesiono śledztwo. - W ramach prowadzonego śledztwa badany będzie wątek działania bądź zaniechania wszystkich instytucji, które miały kontakt z rodziną, w tym także szkoły. Śledztwo jest wielowątkowe, wszystkie okoliczności będą szczegółowo badane pod szerokim kątem - mówi nam prokurator Marzena Muklewicz z Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.

Pogrzeb Kamila z Częstochowy

Marsz dla 8-letniego Kamilka. Mieszkańcy Częstochowy wyszli na ulicę

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają