12-letni Michał przepadł bez śladu. Jego ciało odkryto przez przypadek
12-letni Michał mieszkał ze starszym bratem, młodszą siostrą, tatą i jego partnerką na osiedlu socjalnym w Będzinie. Sprawiał problemy wychowawcze, ale był dobrym chłopcem. 8 czerwca 2015 roku wrócił do domu ze szkoły, chwilę bawił się z innymi dziećmi, a potem nagle zniknął bez śladu. Mimo zakrojonej akcji poszukiwawczej, ciało chłopca zostało odkryte przez przypadek, w zaroślach, dokładnie 50 metrów od domu. Było to 17 czerwca wieczorem.
Okoliczności odnalezienia zwłok chłopca były makabryczne, odnalazł je kilkunastoletni chłopiec, który pobiegł w zarośla za psem. Według relacji chłopca zwłoki "wyglądały strasznie".
Chłopiec błyskawicznie zaalarmował swojego ojca, a ten od razu powiadomił policję. - To było wstrząsające. Ciało jest zmasakrowane. Nie można rozpoznać twarzy, a policja nie chce nam nic powiedzieć - mówił wówczas w rozmowie z Dziennikiem Zachodnim nam jeden z mieszkańców Będzina, Artur Adamek.
Później okazało się, że ciałko chłopca było wstanie dalekiego rozkładu. Leżało na podmokłym terenie w zaroślach, a w ciągu dnia panowały rekordowe upały. Przy ciele chłopca policjanci znaleźli pojemnik po gazie do zapalniczek. Ojciec chłopca, pan Piotr, rozpoznał swojego syna po ubraniach. Mimo to prokurator zlecił badania DNA, które nie pozostawiły żadnych wątpliwości.
Jak mówił później w rozmowie z dziennikarzami ojciec chłopca: cały czas miał nadzieję, że to zły sen i Michałek wróci do domu. Przeprosi, że uciekł i wszystko będzie dobrze.
Zaginięcie Michałka z Będzina zgłoszono po trzech dniach
Zdaniem śledczych Michałek zmarł dzień po tym, jak zaginął. Wiele osób zarzucało ojcu chłopca, że zbyt późno zgłosił zaginięcie syna. Mężczyzna zrobił to dopiero trzy dni po zaginięciu chłopca. Jak przyznał później w rozmowie z dziennikarzami, myślał, że chłopiec jest u kolegów. Już wcześniej Michałowi zdarzały się ucieczki z domu. Zwykle nie było go dwa dni. Mężczyzna bał się także, że chłopiec zostanie mu odebrany, już raz tak się stało. W 2009 roku po rozpadzie związku rodziców Michałka, on i jego starszy brat trafili do placówki opiekuńczo-wychowawczej, w której spędzili dwa i pół roku. Matce chłopca odebrano prawa rodzicielskie. Zdaniem sądu była niewydolna wychowawczo. W końcu ojciec odzyskał chłopców i zamieszkał z nimi na osiedlu socjalnym w Będzinie przy ulicy Wolskiej.
Rok przed zaginięciem, Michał został objęty nadzorem kuratora, ze względu na problemy wychowawcze jakie sprawiał. Na początku czerwca 2015 roku sąd rodzinny zdecydował o umieszczeniu Michała w ośrodku socjoterapeutycznym.
Sekcja zwłok nie dała jasnej odpowiedzi, co do mechanizmu śmierci chłopca.