Staruszka umarła w brudzie i smrodzie. Prokuratura umarza postępowanie
Pani Zofia miała 80 lat i była podopieczną Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Dąbrowie Górniczej. W marcu "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że kobieta żyła w skandalicznych warunkach. Kobieta nie poruszała się o własnych siłach, cały czas leżała w łóżku, nikt nie zmieniał jej pościeli, a obok łóżka piętrzyły się brudne naczynia ze spleśniałym jedzeniem. Do starszej pani przychodziły opiekunki. O tym, w jak trudnych warunkach żyła starsza pani, powiedziała Renata Sołtysik, pracownica jednej z restauracji, które przystąpiły do programu "Obiad dla seniora".
Sam program skonstruowany jest tak, że senior samodzielnie odbiera obiady w dni powszednie lub odbiera go opiekunka. Gdy starsza pani nie była wstanie przyjść po posiłek, pani Renata zaproponowała, że dowiezie obiad kobiecie. Tak było od 1 do 15 marca, czyli do czasu śmierci starszej pani.
Jak przekazała "GW" pani Renata, staruszka żyła w warunkach urągających człowiekowi. W mieszkaniu nikt nie sprzątał. Według wicedyrektorki dąbrowskiego MOPS-u, opiekunka przychodziła do starszej pani od poniedziałku do piątku i była u niej przez dwie godziny. Jednak sprawę brudnych naczyń tłumaczy faktem, że staruszka chciała mieć przy sobie najpotrzebniejsze rzeczy, bo korzystała z aparatu tlenowego. Dodała również, że - według jej informacji - w domu staruszki sprzątane było regularnie.
Gdy starsza kobieta zmarła, pani Renata powiadomiła policję. Zawiadomienie w tej sprawie złożyła także Tatiana Duraj-Fert z Dąbrowskich Inicjatyw Społecznych. Po zawiadomieniu Prokuratura Rejonowa w Dąbrowie Górniczej wszczęła śledztwo. Miało ono wyjaśnić, czy doszło do nieumyślnego spowodowania śmierci. Jak jednak przekazała prokuratura, śledztwo zostało umorzone z uwagi na brak znamion czynu zabronionego.