W internecie wiele firm oferuje usługi, polegające na pomocy w organizowaniu leczenia za granicą. Wszystkie koszty refunduje Narodowy Fundusz Zdrowia. Jak podaje Rzeczpospolita najlepszym przykładem są Czechy. To właśnie za naszą południową granicą wykonano aż 98,5 proc. wszystkich zagranicznych operacji zaćmy na koszt NFZ. Najchętniej korzystali z nich mieszkańcy Śląska (5,7 tys. wniosków), Dolnego Śląska (4 tys.) i Małopolski (2 tys.).
- Jest blisko i nie ma bariery językowej, a czeskie kliniki coraz częściej zatrudniają polskich lekarzy i pielęgniarki – mówi dla "Rz" Marcin Pakulski, były prezes NFZ.
Najważniejszy powód to wciąż spore kolejki. Polacy muszą czekać kilka miesięcy albo nawet rok na operację. Jak podawał w grudniu portal Rynek Zdrowia pacjent chcący poddać się operacji zaćmy pod koniec maja, powinien czekać 134 dni w przypadku pilnym i 480 dni w przypadku stabilnym. To stanowczo za długo. Dlatego masowo korzystają z dyrektywy transgranicznej mówiącej o równym dostępie do opieki medycznej.