- Dzisiaj już nic słodszego nie zobaczycie, więc nawet nie szukajcie. Mamy malutkie jeżyki, niczym australijskie kolczatki. Jedne straciły matkę, drugie zostały porzucone przy pracach w ogródku. Na szczęście ładnie jedzą, więc szansa na wolność jest - mówi Jacek Wąsiński z Leśnego pogotowia.
Wiele wysiłku trzeba włożyć by te słodkie maleństwa stały się dorosłymi jeżami.
- Maluchy jedzą co dwie godziny, specjalne mleko bez laktozy, odpowiednio tłuste. W ośrodku będą przebywały minimum do września. Jeśli osiągną odpowiednią masę, powinny ważyć około kilograma będą mogły opuścić ośrodek. Ta masa jest konieczna do tego żeby mogły poddać się hibernacji. Jeśli się to nie uda przezimują u nas. - dodaje Pan Jacek.