Wkrótce minie rok od straszliwej tragedii w Borowcach pod Częstochową. W nocy z 9 na 10 lipca 2021 roku Jacek Jaworek z zimną krwią zamordował swojego brata Janusza, jego żonę Justynę oraz syna Jakuba. Oddał siedem zabójczych strzałów. Uratował się tylko 13-letni Granni, który słysząc co się dzieje, najpierw ukrył się w szafie, a potem uciekł przez okno.
ZOBACZ TEŻ: Tragedia w szpitalu w Tarnowskich Górach. Pacjentka wypadła przez okno, zginęła na miejscu
Gianni znalazł schronienie u pani Iwony, siostry zamordowanej Justyny, w mieście na Śląsku oddalonym o 100 kilometrów od Borowców.
Kobieta stroni od mediów, ale teraz zdecydowała się na rozmowę z portalem WP. Mimo że minęło już niemal 12 miesięcy od tragedii, śledczym wciąż nie udało się trafić na ślad zbrodniarza. Jakby się rozpłynął w powietrzu, zapadł pod ziemię.
- Teraz zdecydowałam się na rozmowę, bo chcę, by ta sprawa nie została zapomniana. Jaworek zabił troje ludzi, popełnił bratobójstwo i go nie ma, a wszyscy milczą. To nie daje mi spokoju. Chcemy, by ludzie pamiętali, że rok temu ktoś w Polsce wziął nielegalną broń i zabił troje niewinnych ludzi. Nie chcemy mówić nic złego na policję, ale od października nikt się z nimi nie skontaktował. Chcemy, by śledczy się nie poddawali. Nie można mu odpuścić – powiedziała WP pani Iwona.
Co się stało z Jackiem Jaworkiem?
Hipotez na temat tego, co się stało z Jackiem Jaworkiem, jest wiele. Jedni uważają, że nie żyje, że mógł popełnić samobójstwo. Ciała jednak nie odnaleziono. Inni uważają, że się ukrywa. Niewykluczone, że w jednym z krajów niemieckojęzycznych, bowiem doskonale zna język naszych zachodnich sąsiadów. Mieszkał przez wiele lat zarówno w Niemczech, jak i w Szwajcarii.
Śledztwo stanęło jednak w martwym punkcie. Niedawno policja opublikowała portrety progresywne poszukiwanego, które pokazują jak może obecnie wyglądać.
Przypomnijmy, że za Jaworkiem wystawione są list gończy, Europejski Nakaz Aresztowania i Czerwona Nota Interpolu. Ponadto Komendant Wojewódzki Policji w Katowicach wyznaczył nagrodę w wysokości 20 tysięcy złotych za informacje, które pomogą zatrzymać podejrzanego. Odzew był spory, niestety, nie pomógł wpaść na trop mężczyzny.
Siostra zamordowanej Justyny ma nadzieję, że nie jest to jeszcze ostatnie słowo śledczych. - Nie mogę pogodzić się z tym, że po roku wszyscy się poddają. Nie chcemy zamknięcia sprawy pod hasłem: "Nie ma Jacka Jaworka". Niech się w końcu wyjaśni, czy żyje, czy nie. Nawet wolałabym dowiedzieć się, że nie żyje, bo nie wyobrażam sobie stanąć z tym człowiekiem oko w oko – powiedziała portalowi WP.