W sumie na 4-kilometrowej trasie pojawiło się 20 przeszkód. Trzeba było się czołgać, wspinać, a także przedrzeć przez zasieki ustawione przez dziewczyny z grupy Pogoria Morsuje, które zadbały też o odpowiednie stroje. Temperatura jak na prawdziwych morsów była znakomita. Słupki rtęci na termometrach ledwo przekroczyły zero stopni. Na linii startu pojawiły się też dzieci, ale najmłodsi nie wchodzili do lodowatej wody.
Na starcie stanęło 350 zawodników. Na trasę ruszali co 15 minut. Każda z "fal" liczyła kilkadziesiąt osób. Większość z biegaczy miała na sobie koszulki, chociaż pojawili się też śmiałkowie bez koszulek. Pierwszą przeszkodzą był bieg z oponami. Na trasie byli obecni wolontariusze, którzy czuwali nad prawidłowym pokonywaniem przeszkód. Tuż przed metą trzeba było zmierzyć się z lodowatą wodą. Nie było taryfy ulgowej. Trzeba było wejść do przerębla po sam pas.
Na plaży głównej Pogorii III stawili się nie tylko zawodnicy z Dąbrowy Górniczej, Mysłowic czy Sosnowca. Do dębowego miasta przyjechały też morsy z Łodzi. - Nam nie jest straszny mróz. Morsujemy już od kilku lat. Do doskonały sposób na poprawę humoru - mówi Kasia z Łodzi.
Na mecie na każdego czekał pamiątkowy medal i ciepły napój. Celem imprezy było m.in propagowanie morsowania i zdrowego stylu życia. Organizatorami było Stowarzyszenie Pozytywnie Zakręceni i Pogoria Morsuje. Patronat medialny nad wydarzeniem objęło Radio Eska.