Morze sztucznej krwi w kasach rosyjskiego sklepu
"Akcja Reakcja" - to ta grupa w poniedziałek wieczorem w markecie rosyjskiej sieci Mere w Jaworznie zorganizowała zatrważający protest. Jego inicjatorami byli pan Waldemar Włoch i jego żona Monika. Para od początku brutalnej inwazji Rosji na Ukrainę włączyła się aktywnie w pomoc uchodźcom.
Czytaj także: Strażacy znaleźli martwą seniorkę. Tragiczny pożar w Czerwionce-Leszczynach
Na czym polegał protest? Na nagraniu zamieszczonym na Facebooku widzimy, jak pani Monika leży w ogromnej kałuży sztucznej krwi, na prowizorycznej, zniszczonej trumnie. Scena ta miała symbolizować cywilów brutalnie zamordowanych w Ukrainie przez rosyjskich żołnierzy.
Na nagraniu słychać, jak protestujący krzyczą: "Rosyjski okręcie, pier**l się!".
- Mamy dość ludobójstwa narodu ukraińskiego przez rosyjskich potworów. Żądamy natychmiastowego zamknięcia rosyjskiego marketu Mere na terenie miasta Jaworzna i w całej Polsce. Nie chcemy wojny, chcemy pokoju - mówią protestujący.
Czytaj też: Mercedes z rejestracją z Łódzkiego ostrzelany w Mariupolu. Nie żyje kierowca! [FOTO]
Do marketu zostali wezwani także policjanci, którzy sporządzili dokumentację z tego miejsca.
- Na miejscu pojechał patrol, który wylegitymował protestujących. Sporządzono dokumentację z tego zdarzenia. Nikt nie został ukarany mandatem - mówi asp. sztab. Michał Nowak, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Jaworznie.