Kuria wiedziała o grzechach księdza, ale "zamiotła sprawę pod dywan"
Z relacji mieszkańców Bukowna, wyłania się mroczna przeszłość kapłana, który już ponad 15 lat temu miał molestować uczennice szkoły podstawowej nr 2 w Bukownie. Choć szkoła złożyła oficjalne zawiadomienie o molestowaniu uczennic do Kurii Sosnowieckiej, jej prominentni działacze "zamietli sprawę pod dywan".
– To działo się wiele lat temu. Przedstawiciele z kurii przyjechali do szkoły i mieli wielkie pretensje do nauczycieli, że ośmielili się złożyć takie zawiadomienie. Oczywiście od zawiadomienia minęło sporo czasu zanim się pojawili. Ostatecznie księdza przeniesiono na rok za karę by pełnił posługę w szpitalu, a potem dostał parafię w Mostku na obrzeżach diecezji sosnowieckiej – mówi w rozmowie z Super Expressem osoba pamiętająca sprawę molestowanych uczennic w Bukownie.
– Czemu wtedy nie dostał zakazu pracy z dziećmi, czemu kuria nie zawiadomiła policji, tylko kryła pedofilii? – zastanawia się inny parafianin z Bukowna.
To nie jedyna mroczna tajemnica proboszcza Jacka K. Z rozmów z mieszkańcami wyłania się jako postać butna i zarozumiała.
– Był świetnie ubrany, nosił drogi zegarek, na plebanii nie bywał. Za to często jego auto stało pod domem kobiety w sąsiedniej miejscowości. Wszyscy wiedzieli, że ma z nią romans, a córkę tej kobiety woził swoim samochodem do szkoły. Wszyscy o tym wiedzieli – mówi pani Halina. Nie chce podawać swojego nazwiska, boi się, że wezmą ja na języki i życia nie będzie miała, jak te nauczycielki, które stanęły w obronie molestowanych uczennic.
– Życia potem nie miały, na pewno przypłaciły to problemami zdrowotnymi, ale one jedyne zachowały się przyzwoicie – dodaje.
Polecany artykuł: