Mysłowiccy policjanci otrzymali zgłoszenie, że w jednym z mieszkań w dzielnicy Wielka Skotnica w Mysłowicach może dojść do tragedii. Gdy na miejsce przyjechały służby, przed drzwiami stała żona 37-latka. Powiedziała, że w środku na pewno znajduję się jej mąż, ponieważ drzwi zamknięte były na "zasuwkę", którą można zamknąć tylko od środka. Kobieta przyznała także, że jej mąż leczył się w przeszłości psychiatrycznie, a tego samego dnia wysłał jej smsa o treści "kupiłem już sznur".
Pijana matka i babcia "opiekowały się" dzieckiem. 3-letnia dziewczynka płakała, zareagowali świadkowie
Rozmawiając z kobietą policjanci wyczuli charakterystyczny zapach gazu, wydobywający się z mieszkania. Mundurowi wyłączyli dopływ energii elektrycznej i podjęli próbę nawiązania kontaktu z mężczyzną, jednocześnie wzywając na miejsce straż pożarną oraz pogotowie ratunkowe. Na szczęście, po krótkich negocjacjach, mężczyzna otworzył drzwi. Policjanci natychmiast weszli do środka.
Jeden z mundurowych wyrwał mężczyźnie z ręki zapalniczkę, a drugi zakręcił zawory z kuchenki gazowej i otworzył wszystkie okna w pomieszczeniach. Pomoc dla desperata przyszła w ostatniej chwili. Mysłowiczanin napisał już list pożegnalny, a w salonie wisiał sznur przewieszony przez wkręcony do sufitu hak. Mężczyzna przyznał również mundurowym, że zażył dużą ilość leków i popił wszystko alkoholem. Załoga pogotowia ratunkowego, w asyście policjantów, przewiozła mężczyznę do szpitala, gdzie udzielono mu pomocy.